Translate

wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 38 Siostra Benjamina

-Co ty tu robisz?!- zapytał Benjamin.
-Przyszłam w odwiedziny. O ile dobrze pamiętam, masz dzisiaj urodziny braciszku- uśmiechnęła się Kleopatra.
-Jakoś te odwiedziny nikomu się nie podobają- uściśliła Bastet.
-Czuję się urażona. Dawno cię nie widziałam, a jak cię ujrzałam, postanowiłam cię znaleźć.
-Tylko, po co atakowałaś Alexandrę?- zapytał zły.- Skoro nas widziałaś, powinnaś wiedzieć, że jest dla mnie ważna.
Spojrzała jakby została spoliczkowana. Patrzyła to na niego, to na nią.
-Co jest z tobą? Zazwyczaj bawiłeś się dziewczynami, a potem z nimi kończyłeś. Chodziło tylko wyłącznie o nie i ich krew. Do nikogo się nie przywiązywałeś!
-Jak widzisz jest inaczej- wtrąciłam Hathor.
-Jakim cudem ty żyjesz? Z tego co słyszałem, nie żyłaś.
-Musiałam coś wymyślić, bo ojciec zabiłby i mnie. Sądzisz, że chciał się pozbyć tylko ciebie?- spojrzała na Alexandrę- wy tak na poważnie? Jesteście razem?
-A niby, po co byśmy mieli udawać?- zapytała Alex. –Nawet nie wiedzieliśmy o twoim pobycie tutaj. Wiem o tobie tylko to, co powiedział mi Benjamin.
-A to w takim razie przepraszam, że się na ciebie rzuciłam. Sądziłam, że jesteś kolejnym pożywieniem mojego brata, a chciałam mu zrobić tylko na złość.
-Co za zaszczyt- powiedział z drwiną Benjamin- wielka Kleopatra przeprasza. Gratuluje. Kiedy nauczyłaś się tego słowa? Znasz w ogóle jego znaczenie?
-Nie zawsze byłam wredna dla wszystkich- powiedziała ostro do brata- chciałam tylko tronu.
-Ale go już nie dostaniesz- powiedziała Bastet- Alexandra jest teraz na tym miejscu.
Benjamin spojrzał na boginie, potem na ukochaną.
-Rzeczywiście. Zapomniałem o tym.
-Teraz mnie tron nie interesuje- ucięła gładko.
-O ile dobrze pamiętam od zawsze byłaś wredną, puszczalską, rozpuszczoną księżniczką, która lubi władzę.
-Ale nie ma czym już rządzić, więc po co mi tron? Mógłbyś sobie darować. Ty też miałeś bujne życie towarzyskie. Twoja dziewczyna o tym wie?
-Tak wie- powiedziała Alexandra.
Spojrzała zaskoczona. Alexandra usiadła na kanapie i spojrzała na kłócące się rodzeństwo.
-Może byśmy usiedli i porozmawiali? Bo na razie wytykacie sobie błędy z minionych wieków.
Kobieta usiadła spokojnie na fotelu. Benjamin spojrzał na boginie.
-Tak będzie najlepiej. My już wrócimy. Poinformujemy radę o twoim przybyciu- zwróciła się do Kleopatry bogini.-Do zobaczenia wam.
Po zniknięciu bogiń, Benjamin spojrzał na obie kobiety. Kleopatra siedziała dumna jak paw. Spojrzał na Alexandrę. Patrzyła na niego jak zwykle życzliwie i z czułością. Usiadł koło niej. Niech będzie. Może dowie się czegoś od swojej… niestety siostry.
-No to słucham siostrzyczko, co tu robisz? Jakim cudem jesteś wampirem, skoro byłem nim tylko ja?
-Po twoim zamknięciu, objęłam tron. Przyznam, było to świetne. Rządzić całym krajem i być najbardziej pożądaną kobietą. Biedny mój mąż, nawet nie wiedział co robię bez niego- zaśmiała się- ale nie ważne. Ojciec z radą zamykał kolejnych i kolejnych. Czuj się zaszczycony, byłeś pierwszym więźniem. Usłyszałam jak ojciec chce się i mnie pozbyć. Na tą wieść chciałam ojcu zrobić na złość. Przemieniłam się bez jego wiedzy. Uciekłam z Egiptu. Wkrótce byłam poszukiwana. Podróżowałam sobie po świecie. Znajdowałam kolejnych utrzymanków i sponsorów. Usłyszałam w wieku szesnastym jak masowo zaczęto zamykać wampiry. Musiałam być ostrożniejsza. Mówiono również coś o jakiś zaklętych. Później przyczaiłam się w Stanach. W dwudziestym wieku, krótko przed dwudziestym pierwszym słyszałam od znajomego, że powstała nowa rasa powiązana z zaklętymi i wampirami. Singularis, o ile dobrze pamiętam.  Była z tego wielka afera i jest do dzisiaj. Po tym wróciłam tutaj. Szukali cię i właśnie dziecka singularis.
-Ozyrys wspominał, że szukali cię tutaj, ale wyjechali.
-Było to ponad miesiąc temu. Teraz są w okolicach Hiszpanii.
-To ty nią jesteś?!- zapytała zaskoczona Kleopatra.
-Tak, jestem tym dzieckiem. I nie jestem z tego dumna ze względu na to, że chcą wykorzystać mą moc.
-Cholera, dziewczyno. Powinnaś być z tego zadowolona i korzystać z mocy w tajemnicy! Powinnaś
się teraz kryć, a nie wyjeżdżać. Oni są nienormalni!
-Wiemy o tym. Kilkakrotnie już jej życie zostało zagrożone. Ścigają naszą dwójkę ale nie będziemy się kryć przed nimi w domu jak szare myszy.
-Mnie nie ścigają, bo nie wiedzą o mojej przemianie. Chodź mam obawy, że wiedzą. Może przyłączyłabym się do was?- zaproponowała.
-O nie!- wstał Benjamin. Był naprawdę wściekły po tym, co powiedziała brunetka.
-Dlaczego?- zapytała oburzona.
-To przez ciebie się zaczęło! Musiałaś być zazdrosna o ten cholerny tron. Nie mogłaś przeżyć tego, że jako twój starszy brat, mam pierwszeństwo do tronu. Musiałaś porozmawiać z ojcem i przez co stworzył tą cholerną radę! Przez to mamy problemy! Wiesz ilu ludzi, ile osób przez to zginęło? Ile ucierpiało? Ile może ucierpieć?!
-Od kiedy stałeś się taki czuły? Gdybym wiedziała, że tak będzie nie poszłabym do niego!- również wstała zła- co mam teraz zrobić? Czasu nie cofnę! Lepiej posłuchaj mnie teraz dobrze, bo ona to robi- wskazała na szatynkę- skoro Alexandra jest singularis, musimy porozmawiać poważnie!
Benjamin odwrócił się do siostry plecami i chciał wyjść z tego miejsca. Siostra zbytnio działała mu na nerwy.
-Co chcesz przez to powiedzieć?- zapytała Alexandra.
-Wiem czego chce rada od was.
Zatrzymał się.
-Kiedy widziałam ich dwa miesiące temu, ukryłam się i usłyszałam wszystko.
-Chcą zabić wszystkich uwięzionych- powiedział Benjamin nadal stojąc tyłem.
-Chcą obalić Volturich- powiedziała.
-Nie. To nie możliwe. Przecież są…- nie dokończyła Alexandra.
-Są królewską rodziną we Włoszech. Amun chce ich obalić i zająć ich miejsce- Benjamin powoli zaczął się odwracać- chcą wziąć twoją moc siłą, jeżeli będziesz się opierała. Jeżeli będziesz współpracować, będą chcielibyś była posłuszna i zabiła każdego więźnia, nawet mojego brata, mnie. Każdego, kto wiedział o tobie i ci pomagał, jak i więźniów, których zamknęli. Kiedy będą mieli cię w posiadaniu i obalą Volturich, chcą odebrać ci moc, co zazwyczaj kończy się…
-Śmiercią- dokończyła Alexandra.
-Tak- przyznała kobieta. –Boją się, że możesz w pewien sposób się zbuntować i zagrozić im. Oni się po prostu ciebie boją.
-To nie możliwe by obalili Volturich- powiedział Benjamin siadając koło Alexandry i obejmując ją ramieniem.
-Zachwieją całym światem, który jest w tajemnicy przed ludźmi. Chcą ujawnić się im. Chcą by wampiry nie były w ukryciu. Chcą by wszyscy o nich wiedzieli i bali się ich. Chcą być czczeni, chcą mieć władzę.
-To chore i obrzydliwe- powiedział faraon ze wstrętem.
-Wiem. Dlatego omijam ich z daleka. Nasz ojciec jest nienormalny. Wraz z grupą zaufanych współtwórców szukają ciebie, Alexandro. Jeden nawet bardzo chce cię odnaleźć. Zapomniałam tylko jak się nazywa.
-Richard Aston?- zapytała szatynka.
-Tak, kim on jest, że tak chce ciebie odnaleźć? Nie śpi za dnia i w nocy, a jest pół wampirem. Twierdzi, że mogłaś zostać uprowadzona. Wiedzą, że Benjamin jest z tobą.
-Domyślili się po tym jak przyszli do mnie- spojrzała na ukochanego. –Wiedzą, że jesteśmy razem. Dodatkowo obwiniają cię za uprowadzenie.
-Spokojnie. Mogą myśleć co chcą. Nie znajdą cię- spojrzał na siostrę- Richard jest…- zamilkł. Powinien jej to powiedzieć?
-Jest moim ojcem- brunetka usiadła. Zaskoczyło ją to.
-Poważnie?! Przykro mi. Dobraliście się nieźle. Wspominał też o jakiejś Gabrieli.
-Co o niej mówili?!- zapytał szybko Egipcjanin.
-Szukają jej. Richard jest pełen obaw, że powiedziała ci o jakimś ataku w stosunku do niej.
-Można ci ufać? Można ci wszystko powiedzieć i nie pójdziesz do nich?- zapytała nastolatka.
-Oszalałaś?! Nie jestem taka głupia, by do nich iść. To byłaby pewna śmierć.
-Alex, nie…-zaczął sprzeciwiać się
-To twoja siostra. Zaufaj jej. Jest w bardzo podobnej sytuacji, co my.
-Cholera Benjaminie- odezwała się Kleopatra- zmieniłam się. Zrozumiałam w czasie ucieczek jaka byłam głupia, że byłam współwinna twojego zamknięcia.
-Nikt nie zmienia się od tak sobie. Szczególnie ty.
-Nie mów tak Benjaminie. Ty również się zmieniłeś-powiedziała delikatnie nastolatka.
-To co innego- obronił się.
-Spróbuj. Chociaż spróbuj. Proszę cię o tylko to.
Westchnął. Spojrzał na swoją siostrę. Przyznaję się. Zmieniła się ale wiedział, iż ma w sobie to coś z przeszłości. Ale skoro Alexandra jej ufa…
-Dobrze. Niech ci będzie. Ale obiecuję, jeden numer siostrzyczko, a urwę ci głowę.
-Daruj sobie tę gadkę. Słuchaj się jej, jest bardzo mądra- spojrzała na Alexandrę- już cię lubię.
Szatynka uśmiechnęła się lekko do niej.
-W takim razie opowiemy jej wszystko?- zapytał ukochaną.
-Tak. Jest w końcu po naszej stronie.
***
Po wyjaśnieniu całej sytuacji siostrze Benjamina, nastała cisza. Kleopatra była zaskoczona. Widziała to po jej reakcji. Zauważyła niezwykłe podobieństwo pomiędzy rodzeństwem. Oboje byli tak uparci, tego była pewna. Wiedziała, że Benjamin jej nadal nie ufa, że nie cierpi jej, ale może z czasem… Zobaczymy. One również nie ufała swojemu bratu i tak jest do dziś, więc rozumiała go bardzo dobrze.
-Nie wiedziałam, że miałaś tak źle. Gdybyś była nieśmiertelna byłoby to dla ciebie tyle co nic. Ale jako śmiertelna… podziwiam cię.
-Nie ma co podziwiać. Teraz ważne jest, by zepsuć im plany- powiedziała szatynka.
-Jak pojadę z wami do waszego miasta chętnie pomogę- zaoferowała się.
-Nie sadzę, że to dobry pomysł.
-A ja sądzę, że bardzo dobry. Potrzebujecie pomocy. Możliwe, że znam jedną osobę, która pomogłaby ci opanować do pełni możliwości moc- zwróciła się do Alexandry.
-To miłe, ale Carlisle już chyba ma kogoś na to miejsce. Trzeba go poinformować o planach rady.
-Zadzwonię do niego. Rada stoi w miejscu bez ciebie i niech tak zostanie. Nie psujmy im wyjazdu. Wszystkim przyda się teraz odpoczynek od tego wszystkiego.
-Wiecie, pogadajcie sobie. Jeżeli nie macie przeciw, przyjdę jutro do was. Mój drogi kochanek na mnie czeka.
-Nic nowego- mruknął Benjamin.
Spojrzała na niego z niecierpliwością i zniknęła z domu. Zostali sami. Dużo się tego dnia dowiedzieli. Wiedziała, że rada jest chciwa i pragnie władzy. Ale nie wiedziała, że chcą obalić królewską rodzinę wampirów. To jest wręcz szaleństwo. I jeszcze Richard. Szukał jej i sądzi, że Benjamin ją porwał. Oparła głowę o jego ramię. Przyciągnął ją do siebie i przytulił. Nawet w czasie wyjazdu musi się czegoś dowiedzieć. I najczęściej te informację nie są dobre. Wtuliła się w niego. Co by bez niego zrobiła? Załamałaby się i tylko to. Dzięki niemu potrafiła się jeszcze uśmiechać. Założył ramię pod jej kolana i wziął w ramiona, jak pannę młodą. Otworzył drzwi sypialni i delikatnie położył ją na łóżku, wcześniej wziął kołdrę i położył ją u stóp łoża. Położył się koło niej.
Od razu się wtuliła.
-Wszystko dobrze?- zapytał.
-Tak, powinnam się ciebie zapytać o to samo. Twoja siostra żyje.
-Jest dobrze, chodź nadal twierdzę, że nie warto jej ufać, Alex. Ona się nie zmieniła. Słyszałaś przed chwilą, idzie do kolejnego faceta, swojego utrzymanka. Niczego się nie nauczyła przez te dziesiąt wieków.
-A ty się wiele nauczyłeś. Powinieneś jej wszystko wyjaśnić, porozmawiać z nią jak brat z siostrą.
-Wątpię bym miał z nią dobry kontakt jak ty z Jack`em –zaśmiał się.
-Masz taki jak ja z Rafaelem. Dziwnie bardzo bliskie podobieństwo.
-Zgadzam się. Właśnie, jak się obroniłaś, że leżała na podłodze?
-To było proste. Musiałam skupić energie na niej. Moc zaczęła mącić jej w głowie, co spowodowało ból. Działa to na każdą istotę.
-Zdolna dziewczynka- pocałował ją w czoło.
-Umiem to i owo- uśmiechnęła się.
-Wiem, przekonałem się o tym poprzedniej nocy.
Zaśmiała się. Czuła jak wychodzą jej rumieńce wstydu na twarzy. Jak zwykle.
-Widzę, te czerwone policzka, skarbie. Jakoś wtedy nie byłaś wstydliwa-położył się nad nią, a ona założyła mu ręce za szyję- byłaś bardziej wyzywająca.
-Doprawdy? A która wersja ci się bardziej podoba?- zapytała cwanie.
-Grzeczna dziewczynka za dnia, a w nocy nieposłuszna niewolnica?- zaśmiał się krótko.
-Co ty masz z tymi niewolnicami? Mało miałeś ich w przeszłości?
-Wolę mieć jedną każdej nocy- pocałował ją.
-Tylko ona nie wie, czy sprosta nadaniu-powiedziała, a on zaczął całować jej szyję. Przymknęła oczy. Jak bardzo to uwielbiała. Czuła jak dłońmi przesuwa po jej ciele i jak jedna z nich wchodzi pod sukienkę. Podskoczyłaby, gdyby nie leżała.
-To co? Zgadzasz się nią zostać?
-Zapomniałam o czym mówiliśmy, ale zgadzam się na wszystko- po tym zatopili się w swoich pocałunkach.
***
Kolejna noc, kolejna niezapomniana chwila. Znów leżała wyczerpana, ale zadowolona tak jak on. Leżała teraz z nim. Nie wstawali. Mieli cały dzień wolny. Nigdzie się nie śpieszyli. Pocałowała jego klatkę piersiową i obróciła się do niego. Uśmiechnął się do niej.
-Mój faraon znowu się ze mnie śmieję- spojrzała na niego spodziewając się tego.
-Bo moja królowa uroczo wygląda po przebudzeniu-położyła się na plecy, a on oparł się na łokciu. Zaczął bawić się jej kosmykiem włosów.- Jesteś coraz wspanialsza Alex.
-Mogę to samo powiedzieć o tobie. O co chodzi z tym co powiedziała mi Hathor? Z tym, że jestem właścicielką tronu.
-Twój chłopak jest faraonem. Jest pewien swojego wyboru i chce być z tobą cały czas. Wynika z tego to, że Egipt ma nową królową. Jesteś praktycznie współwładczynią kraju, ale przez to, że teraz nie ma królewskiej rodziny, nie rządzimy krajem. Jestem faraonem, ty królową. Nic teraz tego nie zmieni.
-Chcesz powiedzieć, że rządziłabym krajem?
-Tak. W starożytności. Bo wątpię, by teraz nam pozwolili- zaśmiał się.
-Wow, naprawdę?
-Nie wiem jak mam ci to udowodnić, ale tak kochanie.
-Super- zaśmiała się. –Nigdy nie sądziłabym, że moim chłopakiem będzie wampir i to jeszcze władca Egiptu.
-Też nie sądziłem, że będę chodzić z zaklętą i to jeszcze taką jak ty. Piękną i utalentowaną.
-Boże, jak tylko weszłam do domu słyszę te słodkie słówka, które do niej mówisz- nagle do pomieszczenia weszła jego siostra. Benjamin mimo, że dziewczyna była zakryta, zasłonił ją szczelnie.
-Co ty tu robisz?! Wynoś się!
-Wow, przepraszam-zaśmiała się. –Wcześniej widziałam cię już w akcji i jakoś miałeś mnie gdzieś. W porządku, już znikam. Nie chciałam wam przeszkadzać w takiej sytuacji. Już idę. Nie wiem, co z nim zrobiłaś dziewczyno ale jesteś niesamowita. Nigdy nie słyszałam by pochwalał dziewczynę jak ciebie. Nigdy tak nie mówił do kobiet. Był podłym draniem. Szacunek Alexandro. Nie poznaję swojego brata.
-Na bogów, jeżeli zaraz stąd nie wyjdziesz, obiecuję, że cię ostatecznie zabiję- spojrzał morderczo na siostrę.
-Już idę. Ale muszę przyznać. Uroczo razem wyglądacie. Tak słodko. Chyba rzeczywiście się zmieniłeś. Alex jesteś cudotwórcą. Do zobaczenia niebawem. Przyjdę później gołąbki- pomachała i wyszła zadowolona z siebie.
Zostali sami, spojrzeli na siebie.
-Mówiłem, że jest wkurzająca- mruknął.
-Może troszeczkę.
-Troszeczkę?!- zrobił duże oczy
-Dobrze, bardzo. Ale mimo jej wizyty nie zamierzam wychodzić z łóżka.
-Nie mam nic przeciwko.
-A może jednak poszlibyśmy na plażę? Jak wrócimy, znowu będzie bardzo zimno.
-Chętnie znowu zobaczę cię w wodzie- zaśmiał się.
-To może za jakiś czas pójdziemy?
-Mamy jeszcze kilka dni do powrotu. Nigdzie nam się nie śpieszy.
***

Szła w kierunku prywatnej części plaży. Zamierzała wrócić do swojego brata i Alexandry. Przyznaje, była zaskoczona, że brat żyję. Że jest na wolności, a nie w więzieniu. Ale nie potrafi sobie uświadomić jego przemiany. Pamiętała, jakim był draniem w starożytności. Jak przedmiotowo traktował kobiety. Jak gardził ludźmi i polował ze znajomymi na nich. Był zawsze w dobrym humorze i wytykał jej błędy. Nie była święta, również traktowała swoich kochanków przedmiotowo. Pamiętała, że dbał o kraj i jedyną kobietą, którą kochał i szanował, była ich matka. Nie wiedziała, co się z nią stało. Miała z nią kontakt, ale potem zanikł. Wiedziała, że żyła jeszcze w szesnastym wieku.
Ale teraz? Nie wie nic. Weszła do domu brata. Nikogo w nim nie było. Nawet w sypialni, gdzie spotkała ich wcześniej. Usłyszała śmiech. Od razu wiedziała, że należy do Alexandry. Fascynowała ją. Co ona zrobiła Benjaminowi, że jest inny? On jest… szczęśliwy, szczęśliwy naprawdę. Zupełnie tak, jakby w pałacu zabijał i wykorzystywał kobiety by zapomnieć o pułapce jakim był pałac. Stanęła teraz przy wyjściu na plażę. Oboje leżeli na brzegu. Wziął delikatnie jej mokre włosy z twarzy, a ona poprawiła jego, mokre i rozczochrane. Alexandra śmiała się, jej bart też. Nigdy nie widziała go w takiej sytuacji, gdzie śmiałby się tak szczerze, gdzie był szczęśliwy. Traktował ją inaczej. Z czułością i delikatnością. Była ciekawa, jak Alexandra to zrobiła. Ona również, wydawała się bardzo szczęśliwa. Była dzieckiem singularis. Miała silną moc. Zauważyła, że martwiła się o wszystko, o bezpieczeństwo bliskich, o Benjamina, o przyjaciela, ale nie o siebie. Wiedział, że brat będzie o nią dbał. Teraz to wiedziała. Widzi jego przemianę. Przemianę na lepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz