Translate

sobota, 18 października 2014

Rozdział 23 Informująca więź

Po rozmowie w gabinecie zaczęła więcej myśleć o swoim pochodzeniu.Była ciekawa swojej mocy i zdolności.Potrafiła więcej niż zaklęci i była podobna do pół wampirów.Zastanawiała się co dziedziczyła z wyglądu po rodzicach.Długie lokowane włosy dziedziczyła po mamie.Gabriela miała proste prawie ,że czarne włosy ale z czasem zaczęły się falować,jak nastolatce.Zielone oczy ma również po rodzicielce.Porcelanowy odcień skóry musiała dziedziczyć po ojcu.Był pół wampirem.Kolor włosów najprawdopodobniej też dostała od niego.Nie znała go i nie chciała poznać.Jaka córka chciałaby poznać morderce swojej matki?Poznać osobę która zdradziła?Człowieka który chciał zabić nawet własną córkę?I nadal chce?Nie chciała o nim myśleć.Czuła niepokój i dziwne uczucie,że może się tego dowiedzieć.Ale czy chciała znać prawdę?Kiedy żyła w niewiedzy była spokojna.Nie znała innych istot ,prócz ludzi.Prowadziła normalnie swój los.Uczyła się ,grała na fortepianie, spotykała się z przyjaciółmi,grała w siatkówkę,czytała książki,marzyła.Ale czy życie w niewiedzy jest dobre?Lepiej znać najgorszą prawdę ,niż być oszukiwanym przez całe życie.Prawdę można za akceptować,poradzić sobie z nią,spojrzeć jej w oczy i pokonać problemy.Życie bez wiedzy o prawdzie jest tylko fikcją.Czasem człowiek ucieka od prawdziwych faktów by żyć,a raczej starać się żyć normalnie.W ten sposób człowiek stara się unikać problemu.Ale ona nie będzie go unikać.Nie będzie udawać ,iż wszystko jest w porządku.Nauczy się swoich zdolności,zapanuje nad nimi i jeżeli ojciec ją odnajdzie stawi mu czoła.Spojrzała po raz kolejny w księgę.Zaklęci mają moc:telepatii ale to za awansowana magia , moc przenoszenia, włączenie i wyłączenie przedmiotu, może wyciszać umysł dla innych by nikt nie słyszał ich myśli, potrafili się bronić mocą poprzez rzuceniu zaklęcia.Z mocy dziedziczonych po mamie potrafi użyć: moc przenoszenia przedmiotów(przeniesienie księgi w gabinecie Dr.Cullena), potrafi wyciszyć umysł by nikt nie odczytywał jej myśli(Edward nie może zobaczyć jej przemyśleń).Nie potrafi telepatii, nie sprawdzała czy może obronić się mocą i nie włączyła czy wyłączyła przedmiotu.Na czym ona moze to przetestować?Spojrzała na lampkę koło łóżka.Carlisle powiedział w gabinecie ,ze musi się skupić na przedmiocie jeżeli chce go podnieść.To żeby włączyć czy wyłączyć lampę musi się skupić.Patrzyła na przedmiot. Starała sobie wyobrazić ,że zapala się.Że moc ją włącza.Lampka nocna nagle się zapaliła.Dziewczyna z zaskoczenia odsunęła się nagle od niej.Moc zadziałała.Zaczęła się cicho śmiać.Ponownie skupiła się na rzeczy.Żarówka zgasła.Nastolatka była strasznie zadowolona z siebie.Mimo tego,że Carlisle prosił by odpoczywała,gdyż przemiana, a raczej śpiączka ją strasznie wymęczyła, jakoś nie słuchała.Miała problemy z utrzymaniem równowagi czasem po prostu straciła siły i Benjamin czy kto inny ją łapał.Siedziała w tym pokoju od rana ,a było w okolicach wieczora.Nikt nie chciał jej przeszkadzać w odpoczynku,a ona świetnie się bawiła mocą.Obrała białą bluzę i wstała.Było nieźle.Trzymała się na nogach.Otworzyła drzwi i wyszła na korytarz.Na samym końcu były schody do salonu,gdzie słyszała głos chłopaków i głos komentatora sportowego.Właśnie leciał jakiś mecz.Zamknęła drzwi i zaczęła iść w stronę odgłosów.Nie zrobiła nawet trzech kroków a zobaczyła,że na schodach wspinał się Seth.Stała blisko ściany,żeby nie upaść w razie braku siły w nogach.Młody wilkołak spojrzał na nią i uśmiechnął się.Ten uśmiech mówił,,WIEDZIAŁEM,ZE NIE POSŁUCHASZ I NIE BĘDZIESZ ODPOCZYWAĆ , JESTEŚ STRASZNIE UPARTA'' 
-A ty co ,lunatykujesz?-rzucił na przywitanie.
-Tak lunatykuję-uśmiechnęła się złośliwie.Nogi lekko jej się trzęsły.Ignorowała to ale chłopak to zauważył.
-Zaraz zlecisz.Chodź pomogę ci zejść-podszedł do niej.
-Seth nie traktuj mnie jak dziecka, potrafię zejść sama-zaczęła marudzić.Nie lubiła jak ktoś się nad nią lituje,a ostatnio często to robili w jej towarzystwie.
-Nie traktuje cię jak dzieciaka, po prostu nie chce byś sobie czegoś zrobiła przez swój upór-złapał ją w talli ,a potem wziął na ramiona.
-Odstaw mnie na ziemię ,już-spojrzała na niego morderczo.
-Nie ma sprawy-zaczął szybko iść do salonu.
-Seth jak postawisz mnie to cię zabiję ,zgadzasz się-powiedziała mu.Schodził ze schodów ,a ona miała założone ręce na piersi.Zawsze tak robiła kiedy była zła.
-Wiesz co to chyb a w ogolę cię nie odstawie na ziemię.Nie chce oberwać teraz jak masz te zdolności.
Uderzyła go w głowę. 
-Alexia się obudziła-usłyszała głos Emmeta-Za co tym razem oberwałeś?-zaśmiał się.
-Za to ,że nie pozwoliłem jej zejść samej-postawił ją na ziemię.
Dziewczyna uśmiechnęła się.Zachowywali się tak jak za dawnych czasów.
-Ale nadal z was się śmieje-usłyszała głos Rosalie.
Uderzyła Setha łokciem w żebra ,następnie szybko podeszła do Rose i usiadła koło niej.
-Matko,dziewczyna ale ty masz krzepę-powiedział wilkołak rozmasowując swoje żebra.
-To tylko część horroru jaki cię dopadnie-powiedział Jacob.Siedziała na kanapie kolo Rose.Na przeciwko siedziała Bella z Edwardem i Nessie.Pomiędzy kanapami była jeszcze jedna na której siedział Emmet ,Jacob i Seth.
Alice i Jasper siedzieli oparci o kanapy.Wszyscy byli a gdzie jest Benjamin?Chciała o niego zapytać ,lecz zobaczyła go opartego o ścianę.Miał poważny wyraz twarzy ale, kiedy ich oczy się spotkały uśmiechnął się do niej.Odwzajemniła lekko ten gest.Wyczuwała w ich więzi coś dziwnego.Takie gorzkie uczucie.Nie rozumiała go zbytnio ale było podobne do zazdrości czy nie zadowolenia.Postanowiła, ze później z nim o tym porozmawia,bo zagadał do niej Jasper.
-Oglądasz jeszcze rozgrywki sportowe?Czy masz teraz okres czasu na romansidła jak Nessie?
-Wcale nie oglądam żadnych romansów!-zaprzeczyła Nessie
Wszyscy się zaśmiali.
-Ostatnio nie mam czasu ale śledzę informacji w internecie od czasu do czasu.
-To nieźle bo dziś jest mecz i chyba biedna Renesmee się zanudzi.-Powiedział Emmet-no chyba,że jakiś zawodnik pocałuje drugiego-ponownie wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Emmet!-powiedziała groźnie pół wampirzyca.
-Dlaczego ty się tak czepiasz Renesmee,co?-powiedziała Alexandra-może to ty tak uwielbiasz romanse,że cały czas o niech mówisz?
Ponownie wszyscy zaczęli się śmiać,nawet Benjamin ,a biedny Emmet patrzył zamurowany.
-To nie fair, Alexia-powiedział do niej.
-To nie fair,że mówisz do mnie Alexia-powiedziała patrząc mu prosto w oczy.Patrzyli na siebie natarczywie.W dawnych czasach wpatrywali się tak i czekali kto pierwszy pęknie.
-No nieźle,to teraz będą się na siebie gapić całą noc-powiedziała Rose
-To twój chłopak ,zrób coś z nim-powiedziała do przyjaciółki Alexa.
Nagle usłyszała wraz z resztą dzwonek do drzwi.Była zaskoczona.Ktoś jeszcze miał dojść?
-Spodziewacie się kogoś?
-Jack dołączy do nas.Tylko uważaj by nie czarować tu zbytnio.Chłopak moze dostać zawału-powiedział Jasper podchodząc do drzwi.
Nastolatka nadal z Emmetem wpatrywali się w siebie.Jacob szturchnął go przez co spojrzał na wilkołaka.
-Wygrałam,dzięki Jake-powiedziała zadowolona z siebie.
-Nie ma sprawy-przybił z nią piątkę.
-Wredny kundel-powiedział niezadowolony wampir.
Alexandra się uśmiechnęła.Naprawdę jej tego brakowało.Otuliła się bardziej bluzą.Szkoda ,że moc nie moze jej ogrzać.Dołączył do nich Jack.
-Cześć wszystkim-przywitał się.Spojrzał na dziewczynę.W jego spojrzeniu było widać ulgę.Podszedł do niej.
-Nie krzycz ,nie bij ,nie wyzywaj-powiedziała Alexa.Wiedziała,że przyjaciel strasznie się o nią bał.Cały czas myśli,ze była chora.Źle się z tym czuła ,ale było to dla niego bezpieczna niewiedza.Obiecała sobie ,iż wszystko mu niedługo wyjaśni.
-Nie będę bił ale wyzywał tak-zasmiał się.
Dziewczyna wstała i przytuliła go.Poczuła jak delikatnie ocierał jej plecy.
-I jak będziesz żyła?-zażartował.
-Niestety będziesz musiał jeszcze ze mną wytrzymać-puściła go i pokazała język.
-Widze,że choroba nie polepszyła twojego stanu psychicznego-zażartował Jack.
-Odczep się od mojego mózgu.Przynajmniej ja go mam-powiedziała złośliwie.
-Coraz lepiej pyskujesz-zmierzył jej włosy.
-A odczep się.Kto dzisiaj gra?-zapytała Emmeta.
-Denver Broncos z Kansas City Chiefs.
-Wow nieźle.Będzie ciekawy mecz.
***
Oglądali razem mecz.Alexandra z Jack'em jedli chipsy,a Nessie podbierała je od czasu do czasu.W końcu była pół wampirzycą,mogła jeść jedzenie ludzkie.Wcześniej zakładali się która drużyna wygra.Jack ,ona ,Benjamin ,Emmet i Edward założyli się ,że wygrają Denver Broncos ,a reszta rodziny postawiła na Kansas City Chiefs.Jeden z Zawodników przeciwnej drużyny zrobił spalonego.Sędzia nie przyznawał go.
-Przecież był spalony-powiedziała Alexandra zła na sędziego.-Ten sędzia jest do niczego!
W pokoju zapanowała cisza.Spojrzała na domowników.Chłopacy wpatrywali się w nastolatkę zaskoczeni.Dziewczyny natomiast nie wiedziała o co chodzi.
-Co się tak patrzycie?Nie mówcie mi,że nie było spalonego.Zrobił to jeden z Kansas City Chiefs
-Niemożliwe-powiedział Emmet.
Dziewczyny patrzyły teraz na Alexandrę, potem na Emmeta.
-Jake powiesz o co mi chodzi ,bo chyba nie jestem w temacie?
-Ty wiesz co to jest spalony-powiedział z podziwem wilkołak.
-No i co z tego?-zapytała.
-Rzadko jaka dziewczyna wie ,co to spalony. 
-Spalony jest wtedy gdy jakakolwiek część ciała zawodnika drużyny broniącej przekracza linię wznowienia gry w czasie snapu.I co podoba ci się?To jest definicja spalonego.
-To teraz rozumiem-powiedziała cicho Nessie.
-Normalnie chyba ją poślubię-powiedział Emmet.
Rosalie starała się nie wybuchnąć śmiechem.
-Alexandra jak już będziecie po ślubie ,zwrotu nie przyjmuję-powiedziała.
-Zazdrośnica-powiedział do niej.
-Emmet jesteś zajęty-powiedział Seth-ale ja nie-wyszczerzył się.
-Zero szans-powiedziała uśmiana z ich reakcji.Sędzia przyznał spalonego-W końcu ten sędzia się obudził.Do czegoś się gościu przydałeś.
-Zabrakło mi tych twoich komentarzy w czasie meczów-powiedziała Alice-powinnaś iść na komentatora sportowego.
-A przy okazji na tłumacza zasad futbolu amerykańskiego-powiedziala Nessie-dzięki tobie już zrozumiałam o co chodzi.A Emmet tłumaczył mi to setki razy.
-A tobie udało się to za pierwszym razem-powiedział Jasper.
Zadowolona oglądała dalej.Chłopcy krzyczeli zadowoleni.Czuła w swojej więzi trochę słodkiego odczucia.Benjamin był zadowolony.Spojrzała na niego.Nadal tam stał.Spojrzał i uśmiechnął się lekko.Nie podobało jej się , że stoi tam sam.Oddalony od reszty.Pokazała mu ruchem głowy by usiadł koło niej.Przecząco pokiwał głową.Skoro nie chciał,nie zachęcała.Spojrzała na telewizor ale coś przykuło jej uwagę za oknem.Zobaczyła jakiś blask.Był bardzo mały.Przed przemianą nie zobaczyłaby go pewnie.Zauważyła kątem oka ,że Benjamin patrzy w tamtą stronę odkąd ona się tam wpatruję.Spojrzała na niego.Po chwili zrobił to samo.Jego spojrzenie pytało o co chodzi.Ona wzruszyła ramionami odpowiadając ,że nie wie.Wróciła do oglądania meczu.
***
Mecz zakończył się wygraną drużyny której kibicował.Po zakończeniu meczu Jack postanowił już iść.
-Mówiłem,że oni wygrają-powtarzał cały czas.-Musimy to kiedyś powtórzyć.
Zaczął się żegnać ze wszystkimi.
-Narazie Benjamin,do zobaczenia-uśmiechnął się i podał mu rękę.
-Do zobaczenia-odpowiedział.
Jack szedł teraz do Alexandry.
-Nic dziwnego.Jest przecież wymęczona.
Spojrzał w jej kierunku.Dziewczyna skulona zasnęła koło Rosalie.
-Weź ją ucałuj jutro odemnie.
-Nie ma sprawy.
-To narazie wszystkim.
Kiedy chłopak puścił  dom , w salonie był tylko on, Seth , Jacob ,Emmet i Rose z Nessie.Chciał Alexandre wziąć do pokoju ale został już wyręczony, co mu się bardzo nie podobało.Seth podszedł do niej i wziął ją na ręce i bez słowa poszedł w kierunku jej pokoju.Nie przepadał za młodym wilkołakiem.Nie był pewien ale po prostu za nim nie przepadał.Nie lubił kiedy tak przymilał się do niej.Coś w nim było dziwnego.Po prostu go nie lubił.Widział jak śpiąca dziewczyna znika za ścianą.Chciał później do niej przyjść.Dziś wieczorem wszyscy idą na polowanie ,a wilkołaki pójdą spać.Denerwowała go obecność Setha.Czyżby był zazdrosny?Zazdrosny o nią?Bardzo dużo czasu spędzał z nią.Była bardzo blisko z nim,a w towarzystwie on nie czuł się zbyt dobrze.To wszystko przez więzienie.Tyle lat sam.I tak nagle został wypuszczony.jeszcze się nie przyzwyczaił do innych istot ,ludzi,wampirów ,wilkołaków czy jeszcze innych,takich jak zaklęci.Widział ,że wszyscy starają się by dziewczyna była szczęśliwa.Powrót do starych czasów najlepiej w tym pomógł.Widział jak uśmiech na jej twarzy się pojawił.Widział,że chciała by usiadł koło niej.Nie chciała by był sam.Była na prawdę kochaną osobą.Czuł poprzez więź jej szczęście, jej zadowolenie.Uwielbiał kiedy była w tym stanie.Wyglądała ślicznie, tak beztrosko.Czuł jej niepokój kiedy patrzyła przez okno.Chciał z nią o tym porozmawiać.Coś widziała.On niczego nie widział.Kiedy spojrzał był jakiś ruch.Pewnie zwierzęcia.Ale nic poza nim.Nawet nikogo zbytnio nie wyczuwał.Musi z nią porozmawiać.
***
Następnego dnia ,kiedy państwo Cullenowie wrócili dziewczyna poprosiła by mogła wrócić do domu.Zgodzili się ale prosili by dużo odpoczywała.Zgodziła się niechętnie i obiecała.W końcu Benjamin od kąd ma kontakt z nimi ,wszystko powie.
-Jeszcze raz wam dziękuje za pomoc-przytuliła się do Esme.
-Kochanie to częściowo nasza wina,ze musiałaś zostać.Ale dobrze iż jesteś cała.Znajdziemy Ci tego nauczyciela.
-Proszę cię ,uważaj i odpoczywaj-powiedział Carlisle.-Musisz mieć siły by zadbać o moc.
-Dobrze postaram się. Będę pamiętać.
Zobaczyła przed domem swój samochód.Benjamin już po nią przyjechał.Wyszła z domu i wsiadła do samochodu.Zapięła pas i ruszyli.
-To co dzisiaj robimy?-zapytał.-Pamiętaj,ze masz odpocząć ,więc żadnych szaleństw.
-Błagam cie ,chodź ty nie rób mi kazań-jęknęła.
-Po prostu wszyscy dbamy o twoje bezpieczeństwo.To co zamierzasz dziś?-zapytał ponownie.
-Myślałam o przeszukaniu strychu.Może są tam jakieś wiadomości lub jakieś wskazówki.Mama musiała przewidzieć to,ze przypadkiem mogłam się dowiedzieć.Że wiem o mojej odmiennej rasie.
-Wyjątkowej-poprawi ją i spojrzał na nią.
-Niech ci będzie-uśmiechnęła się słabo.-A teraz zrobię ci przesłuchanie.Co to było w czasie meczu i po jak zasnęłam?
-A co było w czasie meczu?-zapytał
-Wyczułam w trakcie, a raczej przed meczem twoje nie zadowolenie lub zazdrość?Nie wiem, to dziwne odczucie.A po meczu jak zasnęłam odczuwałam podobne emocje tylko silniejsze.
Milczał.Nie chciał odpowiedzieć.
-Czuje twoje zakłopotanie Ben-powiedziała mu w zdrobnieniu.-Odpowiedz.
-Nie chcesz wiedzieć-powiedział.-Nic ważnego.
-Możesz zrzucić maskę faraona i wrócić jako mój Benjamin?
-Twój Benjamin?-zapytał zaskoczony, pozytywnie oczywiście.
-Mój Benjamin opowiada mi bajki i legendy,droczy się ze mną ,denerwuje i robi na złość,a przede wszystkim rozmawia ze mną.To teraz możesz mi powiedzieć o co chodzi?
-Nie odpuścisz ,prawda?-zapytał spoglądając na nią.
-Znasz mnie.Nie muszę odpowiadać.
Patrzył cały czas na drogę.Niezdecydowany,jakby walczy ze sobą czy powiedzieć prawdę.
-Po prostu byłem troszeczkę zazdrosny-powiedział.
Dziewczyna oslupiała.
-Poważnie?O co ?-byla zaskoczona odpowiedzią.
-Naprawdę muszę ci to tłumaczyć teraz?
-Tak, bo później mi nie powiesz.
Przez chwilę siedział cicho.
-Skoro tak.Przyznaję byłem zazdrosny o Setha.Pewnie pytasz się dlaczego?A otóż ci mówię.Cały czas łazi wokół ciebie, nosi na rękach , mówi cały czas o tobie i żartuje,że chce cię poślubić.To irytujące.Zadowolona z odpowiedzi?-powiedział lekko zawstydzony ,ze jej tyle powiedział.Nigdy nie lubił mówić o swoich uczuciach.Zawsze unikał tego tematu.
-To o to chodzi.On jest moim przyjacielem.Takim jak Jack.To normalne.Wiesz jakie są wilkołaki.Takie.... energiczne , lubią sobie pożartować i w ogóle.Ale to nie powód by być zazdrosnym.
-Dla mnie jest.
Przybliżyła się do niego i pocałowała w policzek, po czym wróciła na miejsce.Chłopak był zaskoczony.
-A to co?
-Za twoją zazdrość-uśmiechnęła się promiennie.-Wiesz dobrze o tym,że nie zapomnę cie dla innych przyjaciół.Jesteś tym wyjątkowym.Nie wiem czy to słowo pasuje do ciebie.Ale jesteś jedynym moim przyjacielem ,który kiedyś był faraonem.Wątpię bym o tobie zapomniała.
-Chyba muszę częściej być zazdrosny-zażartował.
-Nie przyzwyczajaj się do tego.To było wyjątkowe.Coś na wzór dowodu.
-Ja chce więcej dowodów.
Zaśmiała się.Podjeżdżali do jej domu.
***
Czarne audi podjechało pod dom.Wysiadł z niego mężczyzna od strony kierowcy.Od strony pasażera wysiadła ona.Dziewczyna która powinna mu być bliska, powinien kochać i chronić.Zamiast tego czuje chęć mordu do niej i nienawiść.Chętnie zobaczyłby na jej twarzy wyraz bólu i przerażenia.Najchętniej od razu chciał ją zaatakować ale jeszcze się nią pobawi.Zobaczyć jak cierpi powoli ,a potem odebrać życie.Była ładna i drobna.Podobna do kobiety której nie poznał bo zmarła.Z daleka było widać,ze jest osoba delikatna.Kusiło go by podejść złapać ją ,zasłonić usta ręką,wejść do jej domu i pozbawić jej życia.Ale nie.Zemsta będzie długa,męcząca i bolesna.On już o to zadba.Dziewczyna uśmiechnęła się do mężczyzny,a potem razem weszli do domu.
Twój czas jest policzony Alexandro Walker-pomyślał.-Teraz zbyć jakoś twojego chłopaka i zajmę się tobą raz na zawsze.Ale teraz pilnuj czy czegoś nie dostaniesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz