Translate

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 14 Cenna rozmowa

Po tym jak nauczycielka przedstawiła jej swojego podopiecznego ,nastolatka nie może w to uwierzyć.Właśnie jechała z nim w samochodzie.Od kąd zostawiła ich w bibliotece i po krótkiej rozmowie nie rozmawiali w ogóle.Egipcjanin był z siebie zadowolony i śmiał się z zszokowanej miny dziewczyny.

-Ty chyba obie żartujesz?!-powiedziała zszokowana-to ty?-spytała w bibliotece.
-Tak to ja-odpowiedział ze spokojem-fajna niespodziana czyż nie?
-W co ty się bawisz?-zapytała
-Obiecałaś mi w domu ,że będziesz milsza dla tego ucznia z wymiany-uśmiechnął się łobuzersko.
Dziewczyna nie mogła się powstrzymać i uśmiechnęła się.
-Przecież mogłeś przychodzić kiedy chcesz do mnie-powiedziała-nie musiałeś robić czegoś takiego.
-Ale przyznasz ,ze jest ciekawiej.Przy okazji trochę nauczysz mnie trochę o życiu w tym ... eee...dwudziestym pierwszym wieku i oprowadzisz po mieście.
-Przecież mogłeś poprosić-powiedziała uśmiechnięta.
Nie była zła.Śmiała się z tego.Jest trochę zszokowana ale zadowolona,iż to on.
-Wiesz w moich czasach wystarczyłby mój rozkaz, a byś musiała to zrobić.
-Ale nie jesteśmy w twoich czasach tylko w moich-powiedziała krzyżując ręce na piersi-ty nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać.To dziwne.
-Co jest dziwne?-zapytał zaciekawiony ze swoim uśmieszkiem.
-Że dostałam pod opiekę wampira-powiedziała ściszonym głosem-myślałam ,że nie potrzebujesz nikogo.Przecież jesteś samo wystarczalny Wielki władco-zaśmiała się.
-Ktoś musi mnie oprowadzić księżniczko i wyjaśnić kilka wynalazków.
-Nie mów do mnie księżniczko,nie jestem jedną z twoich niewolnic z pałacu,ani panią do towarzystwa-powiedziała -wystarczyło poprosić.
Spojrzał na nią z sarkazmem.
-No słucham-pośpieszyła go.
-A co chcesz usłyszeć?החתול שלי ?-zapytał
-Co ty powiedziałeś?-zapytała.Nie znała tego języka.
-Dobrze ,ze nie znasz hebrajskiego-uśmiechnął się tajemniczo.
-A więc słucham.Mów po angielsku.
-P..pro....sze-powiedział z miną jakby się poniżał.
-Słucham?-położyła dłoń przy uchu.Nie mogła się nie uśmiechać.-Wiesz ludzie mają kiepski słuch-zadrwiła.
Spojrzał na nią sarkastycznie.Przypominał zmarudzone dziecko,które chce wrócić do domu ale rodzice chcą jeszcze zostać.
-A więc?-powiedziała
-Pro..sze cię-powiedział.
-Gratuluje ,poprosiłeś mnie o pomoc-uśmiechnęła się.-było tak źle?
-Było okropnie.
-Jesteś dzielny-zażartowała-chodź będę musiała zawieść cię do mojego domu.Bo przecież ,nikogo tu nie znasz i nie widziałeś go-powiedziała ciekawa jak będzie to wszystko wyglądać.
-Jestem bardzo ciekawy jak wygląda mieszkanie nastoletniej amerykanki-pokazał jej jeden ze swoich ironicznych uśmieszków.

Dojechała do swojego domu.Torba podróżna chłopaka była w bagażniku.Wjechała do swojego garażu.Chłopak był widocznie z siebie zadowolony.Alexandra patrzyła na niego z zaskoczeniem.Jak mogła tego nie zauważyć?Jak nie mogła się domyśleć,tego wszystkiego?
-Co mi się tak przyglądasz?-zapytał kiedy wchodzili do jej domu-wiem ,że jestem przystojny ale nie musisz mnie tak obserwować.
Dziewczynie z wrażenia buzia opadła.
-Słyszałeś może o czymś takim jak o skromności?
-W moich stronach coś takiego nie istnieje-powiedział bez żadnych ceregieli i położył się na jej kanapie.
-Znalazł się wielki władca-mruknęła pod nosem wchodząc do kuchni.
-Słyszałem to-usłyszała jego głos-to gdzie wielki władca będzie spał?
-Przecież ty nie śpisz-powiedziała-tego to już się nauczyłam.Wejdź po schodach.Po prawej stronie są dwa pokoje dla gości.Chyba przygotowałam ci ten pierwszy po prawej.
-Szkoda,ze nie ten przed twoim pokojem-zaśmiał się.
Usłyszała podmuch wiatru.Czyli wszedł zobaczyć pokój.Sama nie wiedziała co o tym myśleć.Bała się,że wprowadzi kogoś obcego do domu.Ale ten człowiek byłby niczym w porównaniu Do niego.Miała mieć pod dachem wampira i to przyzwyczajonego do luksusów i rozkazów.Uśmiechnęła się kiedy przypomniała sobie jego minę ,gdy starał się ją poprosić.Jego szare oczy nie były już takie dumne.Skulił się jak bezbronne zwierzę ale poprosił.To będzie niezła zabawa.po nalaniu sobie soku pomarańczowego do szklanki weszła na górę.Zapukała i weszła do pokoju.Co mógł robić?Leżał rozłożony na dużym łóżku.Pokój był w odcieniach beżu i brązu.Przy drzwiach była komoda z ciemnego drewna.Łóżko było przeznaczone dla dwóch osób.Po prawej stronie łózka było okno , a na przeciwko był puchaty dywan,stolik ,telewizor i szafki na ubrania.Był to przytulny pokój.Na półeczkach miała miniaturowe piramidy , sfinksa i kilku bogów.Chłopak patrzył na nie z dziwnym wyrazem na twarzy.
-Podoba się?-zapytała
-Trochę ciasnawy ale może być-spojrzał na nią-aż tak bardzo interesujesz się Egiptem?
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć.Zaczęła się interesować tym krajem ,gdyż lubiła ich legendy o bogach.Potem mama zaczęła jej opowiadać je i o zwyczajach kraju.Miały tam kiedyś pojechać na wakacje.Spojrzała na swoje ręce ,potem na jego twarz.
-Tak jakby-powiedziała zgaszonym głosem-mam nadzieje,że ci się podoba.Mogę pochować te figurki...
-Nie-powiedział szybko-są świetne.Przypominają i o domu.To te z wyjazdu?
Pokiwała twierdząco głową.
-Co ci się w tym podoba?-zapytał siadając na brzegu łóżka ,opierając łokcie na kolanach-W sensie ,co ciekawego jest w mojej kulturze.
Wpatrywał się w nią z wielka natarczywościa.Stała i nie wiedziała co powiedzieć.
-Jako pięciolatka usłyszałam legendę o Ozyrysie i Izydzie-zaczęła-bardzo mi się spodobała i chciałam dowiedzieć się więcej.Zawsze zabierałam książkę mamie z jej pokoju i zaczęłam czytać inne legendy.Umiałam już czytać.Nauczyłam się wcześniej od moich rowieśnikow.W wieku czterech lat nauczyła mnie mama z jakąś kobietą.Nie wiem kim była.Może ciotką , sąsiadką lub po prostu przyajaciółką mojej mamy.Raz zostałam przyłapana.Ale nie byłam wyzywana.Dowiedziałam się więcej od niej.Już nie siedziałam pod biurkiem w kąciku i nie musiałam ukrywać się z książką.Opowiadała mi zwyczaje,legendy.Mówiła wiele o świątyniach,pałacach i rzece Nil.Od małego dzieciaka opowiadano mi o twoim kraju-spojrzała na niego,potem na figurkę Izydy-w wieku dwunastu lat nauczyłam się czytać hieroglify.I obiecałam mamie ,że kiedyś pojedziemy razem tam i zwiedzimy wszystko dokładnie.Ja umiałam czytać to pismo perfekcyjnie,moja mama nie aż tak.Dlatego miałam być tłumaczem-uśmiechnęła się słabo-no i byłam.Sama.-spojrzała na niego-I znalazłam zaginioną świątynie z faraonem który siedzi w tym pokoju.
-Miałyście razem jechać?-zapytał spokojnie już się nie uśmiechał sarkastycznie-ale nie zdążyłaś?
-Miałyśmy jechać pierwszego czerwca-powiedziała-lekarze powiedzieli,ze będzie żyła jeszcze z rok.Cieszyłam się,że chodź spełnię jej marzenie.Ale nie udało się.Zmarła piętnastego maja-jej oczy były szkliste ale nie płakała-szesnaście dni przed wyjazdem.Lekarze pomylili się o kilka miesięcy.Nie spełniłam jej marzenia.
Chłopak patrzył na nią.Nie wiedział co zrobić.Nie chciał jej przypominać o rodzicielce.Wiedział,ze ją to boli.
-Przykro mi-powiedział.
Skarcił się w duchu.Przykro mu i co?Nie może nic więcej powiedzieć czy zrobić.
-Nie potrzebnie -powiedziała uśmiechając się lekko-jest jej dobrze tam gdzie jest.Na pewno.Była dobrym człowiekiem.
-Nie jesteś jeszcze do końca przekonana do mojej rasy,prawda?-zapytał
-W sensie?Bo nie rozumiem-spojrzała niezrozumiale.
-Boisz się jeszcze mnie,mojej rasy.
-Dopiero co się o niej dowiedziałam.Bałabym się wampira-pierwszy raz powiedziała o jego rasie po imieniu-który by mnie skrzywdził lub by chciał.Przykładowo Josh'a.Na początku bałam się ciebie ,wtedy w świątyni.I jak wróciłam tutaj.
-A teraz?-zapytał
-No cóż jeszcze żyje -uśmiechnęła się-ufam ci ,że nic mi nie zrobisz.Możesz myśleć ,że jestem głupia i pewnie tak jest ale ci ufam.
-Naprawdę?
-Ufam ci -powtórzyła.
-Przepraszam z góry za to co zrobię jeżeli się wystraszysz -powiedział szybko.
Dziewczyna nie wiedziała o co mu chodzi.Ale po chwili zrozumiała.Podszedł do niej tak szybko.Poczuła przy swoim policzku jego klatkę piersiową ,a wokół ramion i pleców czuła jego ramiona.On ją objął.Przytulił.Na początku była zaskoczona.Ona go przytuliła raz,jak mu dziękowała.Zawsze tak robiła.Wiedziała,ze dla niego wtedy to było trudne.Przecież się kontroluje by jej nie zaatakować.Od tamtej pory tego nie zrobiła dla dobra jej i jego.Ale skoro on ja przytulił,to oznacza ,ze ona jego również może.Objęła go w tali.Czuła jak ocierał rękoma po jej plecach z największą delikatnością Przymknęła oczy. Było to takie przyjemne uczucie.Jej głowa oparła się o jego pierś.Mimo,że się nie wznosiła i upadała ,dla niej był człowiekiem ,a nie potworem z horrorów.
-Chyba nie musiałem przepraszać-usłyszała jego głos.
-A z jakiej to okazji?-spytała
-Przez ciebie robię się miękki -powiedział-wybacz.Nie chciałem przywoływać ci bolesnych wspomnień.
-Nic się nie stało-spojrzała na niego-naprawdę.Nie przejmuj się.
-Ale jest jeszcze coś-wyznał-jak to powiedzieć?-Uśmiechnął się na zdezorientowaną minę dziewczyny-no to zrobię tak jak nauczyłem się od ciebie.Dziękuje,że chcesz mnie nauczyć jak żyć w tych czasach.
Powiedział to-pomyślała-naprawdę to powiedział.
Jej nogi zaczęły się robić miękkie.
***
Czuł jak nogi dziewczyny się uginają.Szybko ją podtrzymał.Jej mina była nieodgadniona.
-Alexando wszystko w porządku?-zapytał poważnym tonem.
-Tak -powiedziała szybko-ale czy ty się dobrze czujesz?Czy wampiry też chorują?
-Nie.O czym ty mówisz-teraz to od był zdezorientowany.
-Wcześniej,w Egipcie,w szpitalu , w moim domu i dziś w szkole zachowywałeś się jak dumny władca,co oczywiście mnie wkurzało-dodała-Miałeś problem z poproszeniem mnie o pomoc a teraz mnie i przepraszasz i dziękujesz?Na pewno nie chorujecie?
Ten zaśmiał się krótko.
-Masz na mnie zły wpływ-powiedział-już widzę zaskoczenie mojej matki i minę siostry.
-Ja jestem z  tego dumna uśmiechnęła się promiennie-może jest jeszcze dla ciebie szansa.
-Dobrze.Zrób ze mnie mięczaka i daj na pożarcie krokodylom.
-Jesteś okropny
Przytulił ją mocniej.Czul jak jej klatka piersiowa opada i wznosi się.Jej serce bilo w przysypieszonym rytmie.Delikatnie pogładził jej plecy.Przeszedł ją malutki dreszcz,który wyczul dzięki wyostrzonym zmysłom.Delikatnie pogładził jej włosy.Miała opartą głowę o jego pierś.Chyba spodobał mu się ten ludzki zwyczaj.
Ufam ci-przypomniał sobie jej słowa-ja tobie też.
Zaczynasz mięknąć ,co by pomyśleli o tobie w pałacu?-usłyszał złośliwy głosik w głowie-tak nie zachowuje się prawdziwy władca.
Ale ja już nie jestem władcą.To nie mój dom.Ona nie żyje , a dzięki Alexandrze wszystko się ułoży-pomyślał-ona mnie wszystkiego nauczy.
***
-Nie-powiedziała-w zmywarce nie chowa się ubrań.To robisz w pralce.Pralka jest w łazience.W niej pierze się ubrania.Natomiast zmywarka jest od naczyń.Misek,kubków i innych.Ona jest w kuchni.Rozumiesz?Więc nie waż mi się wrzucać ciuchów do zmywarki-uśmiechnęła się i włożyła naczynia do urządzenia.
-A dlaczego nie można wrzucić wszystkiego do jednego?-opierał się o blat stołu w kuchni.
-Bo nie-spojrzała
-Dobrze-podniósł ręce w geście obrony.
-Możesz mi coś powiedzieć?
Pokiwał głową.
-Skoro wampiry są takie ,jak to nazwać,idealne to szybciej się uczycie od ludzi?
-Moze nie jesteśmy idealni,chodź ja jestem -znów posłał jej idealny uśmiech-taj uczymy się szybciej.Przykładowo.Ten regał jest w nich 58 książek z fantastyki.Przeczytałbym je w mgnieniu oka i opowiedział je.
-A ja je wszystkie przeczytałam w dwa i pół  miesiąca -powiedziała z podziwem.
Usłyszała jego melodyjny śmiech.
Spojrzała na niego i wpadła na genialny pomysł.Uśmiechnęła się cwanie.On spojrzał na nią z dziwną miną.
-Znam tą minę-powiedział
-Chodź za mną-poszła w kierunku salonu-usiądź na kanapie.-Zrobił to.
Podeszła do szafy.Wyciągnęła z szuflady swój biały laptop firmy apple.Dostała go za zrealizowanie projektu.
-Laptop?-usłyszała jego niepewny głos.
-Tak-uśmiechnęła się -skąd wiesz?
-Słyszałem kiedy bylem u ciebie na uczelni-wyjaśnił-w bibliotece.
-A wiesz do czego on jest?Jaką pełni funkcję?
Przecząco pokiwał głową.
-Jest to coś w rodzaju księgi-wyjaśniła i włączyła sprzęt-wpisujesz w wyszukiwarce informację jakich szukasz.Patrz-wskazała myszką na internet-pokazała ci się wyszukiwarka google.Wpisujesz w ten pasek informację których szukasz i znajdujesz je.Naciśnij enter-wskazała na klawisz-jak skończysz pisać.A jeżeli czegoś nie możesz znaleźć to inaczej to sformułuj.Jakieś pytania?
Chłopak patrzył na to niepewnie.
-Może lepiej mi to pokażesz-powiedział
-Daj rękę-wzięła jego dłoń położyła na myszce i trzymała ją-matko jaki ty jesteś zimny.
-Nie przesadzaj-uśmiechnął się szeroko-nie jest tak źle.
-Dobra wróćmy do laptopa-spojrzała na ekran-przesuwamy ,widzisz,naciskasz lewy przycisk myszy i wpisujesz polecenia.Na przykład-zaczęła wpisywać-legendy w starożytnym Egipcie-usłyszała jego śmiech-nic lepszego nie przyszło mi do głowy.Widzisz naciskasz i proszę mas wszystkie legendy.Rozumiesz o co chodzi?
-Oczywiście החתול שלי  uśmiechnął się z wyższością.
-Możesz mówić po angielsku?-wstała i szła w kierunku schodów.
-Może nauczę cię hebrajskiego.
-Może-ziewnęła-do zobaczenia rano.
***
Po długim i ciepłym prysznicu wróciła do swojej sypialni.Zanurzyła się w białym materacu.Zielona pościel otulała ją do snu.Wzięła telefon.Dochodziła północ.Zobaczyła na pulpicie ekranu ,ze ma tłumacz .Słowa które Benjamin mówił wpisała w aplikacje. Pokazało się  jej się jakieś słowo o tym brzmieniu co napisała.Po hebrajsku było napisane החתול שלי ,a w tabelce obok było tłumaczenie na angielski.Te hebrajskie słowa opisywały wręcz jego osobowość.Znaczyły ,,mój kotku''.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz