Translate

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdzial 6 Spotkanie na cmentarzu

Dookoła niej krajobraz zaczął się zmieniać.Drzewa były w barwach brązu, czerwieni, pomarańczu i żółci.Liście spadały z drzew i zdobiły trawnik na inne kolory.Słońce świeciło i ogrzewało New Pol.Rosa była wyczuwalna i widziana.W lasach zwierzęta zbierały zapasy na zimę, schowały się w swoich notkach czy jaskiniach i szykowały się na sen zimowy.Alexandra wracała właśnie ze sklepu.Cieszyła się, że uciekła od wampira.Egipt jednak nadal ja prześladował.W nocy prześladowaly ją koszmary.Widziała sceny z wyjazdu.Benjamin, jego krwiste oczy, świątynia, otarcie się o śmierć pod ziemią, napad, upadek z drugiego piętra i przeżycie.Nękały ja koszmary odkad go znalazła.Jakby przypłynęły wspomnienia.Nadal się strasznie bała.Stała się cicha, zamykala się w domu, nie wychodziła już do znajomych, nie była już kontaktowa jak kiedyś.W szkole rozmawiała z przyjaciółmi, lecz nikt się niczego nie domyślał.Chciała zacząć normalnie żyć, jak wcześniej, lecz cały czas miała wrażenie, iz ktoś ją obserwuje.Bala się , że jednak Ben ją odnajdzie.Szła właśnie dróżka do drzwi frontowych.Położyła siatkę na ganek i wsadziła klucze do zamka.Poczuła nagle , że ktoś ją obejmuje od tyłu.Nerwowo się obrucila i ujrzała uśmiechniętego Johs'a.Odetchnęła z ulgą.Uśmiechnęła się słabo.
-Cześć, co tak nerwowo zareagowałaś?-zapytał
-Hej, nie wiedziałam , że to ty-odetchnęła
Wziął jej siatkę i weszli do domu.Kiedy zamknęła, drzwi chłopak odłożył siatkę i wziął dziewczynę w szczelne objęcie.
-W końcu mogłeś przyjechać, dlaczego opuznil ci się powrót?-zapytała
-Jack ci jeszcze nie powiedział?-uśmiechnął się.-spoznilismy się na samolot.Potem musieliśmy wrócić do hotelu i przenocowaliśmy w nim kilka dni.I wczoraj wróciłem.
-Dlaczego nie przyszedłeś wczoraj?! Stęskniłam się.
-Też się stęskniłem-pocałował ją-chciałem zrobić ci niespodziankę.
-I ci się udało-uśmiechnęła się.Jednak nadal była lekko zdenerwowana.
Wziął ją na ręce i zaniósł na kanapę.Usiedli oboje.Siedziała mu na kolanach.Strasznie się za nim stesknila.Delikatnie pogłaskał jej policzka.Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-Coś się stało na tym twoim wyjeździe?-spytał
-Dlaczego pytasz? Nic się nie stało.
-Nerwowo zareagowałaś kiedy chciałem cię objąć.Wyglądalas na .... hmm na przestraszona.
-Wystarszyles mnie.Nie wiedziałam kto jest za mną.
-Co ci się stało w ramię-wskazał bandaż na jej ramieniu.
-Spałam ze skarpy i zrobiłam sobie głęboki nacięcie.Nutę chce się zagoić.
-To idź do lekarza.
-Nic mi nie będzie.
-Ni to pochwal mi się jak  było w Egipcie?-zapytał glaskajac jej policzek
Na dźwięk słowa  EGIPT łzy napłynęły jej do oczu.Nie chciała o tym słyszeć.Wszystko jej przypominało
-Hej co jest?-zapytał.
Przytulił ją mocniej do siebie.Czuł, że przechodzą jej dreszcze. -Ej Mała co się stało?
Wciągnęła dużo powietrza.Po chwili opowiedziała :
-Nie chciałam tam jechać sama.Miałam tam zabrać mamę.Miałam spełnić jej marzenie a co ja tam robiłam?.Uczyłam się.Miałam ją oprowadzić, pokazać wszystko .Brakuje mi jej.
Z nią miała jechać do Egiptu, miała spełnić jej marzenie przed śmiercią, nie zrobiła tego.Miała wyrzuty sumienia.Naprawdę Alexa jej dużo pomogła.Lekarze mówią, że dzięki niej przeżyła i tak bardzo
długo.
-Skarbie wiem , że ci ciężko.Ale musisz się z tym pogodzić-pocałował ją-nie płacz .
-Nie płacze-stwierdziła
-Ale widzę twoje szkliste oczy-uśmiechnął się do niej-nie martw się .Będzie dobrze.
-Wiem, słyszę to po raz setny-chwyciła jego dłoń-jest ci zimno?-spała z przejęciem-masz chłodną dłoń.
-Jest mi ciepło, wiesz, że mam niedokrwienie.
-Pójdę po sweter bo mi zimno-uśmiechnęła się i chciała wstać, lecz zatrzymał ja Johs.Wziął koc i schował dziewczynę pod nim.Położyła się na kanapie,a chłopak siedział koło niej.Delikatnie głaskał jej policzek i szyję.
-Będzie dobrze.Niedługo wszystko się zmieni-powiedział i zatopił się w ustach dziewczyny.
                                                                          ***
Alexandra siedziała w bibliotece.Szukała książki na temat starożytnego Rzymu.Musiała na ten temat napisać pracę na dwie strony minimum.Wyciągnęła jedna lekturę i zaczęła sprawdzać, czy jej się przyda.Nagle ktoś dotknął jej ramienia. Obrucila się i ujrzała swoją przyjaciółkę Renesme .Miała zmartwiona minę.Wyglądała cały czas tak samo.Długie brązowe włosy, czekoladowe oczy , jasna karnacja.Ubrana była w czarne spodnie i białą bluzkę z rękawkiem łokci.
-Cześć Alex, czego szukasz?
-Czegoś o starożytnym Rzymie ale już znalazłam-uśmiechnęła się słabo.Ostatnio gorzej jej wychodziły uśmiechy, jakby zapomniała jak to się robi.
-Wszystko w porządku?-spytała-ostatnio jesteś jakaś cicha.
-Jest dobrze-zaczęła wymyślać coś na poczekanie-jestem tylko zmęczona.
-Nie wydaje mi się.Czy ty wogole pamiętasz jak się uśmiecha?
-Ness nic mi nie jest.
-Po tym wyjeździe jesteś dziwna, stało się coś na tym wyjeździe-chwyciła ramiona przyjaciółki-wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
-Nawet jeżeli wszystko świadczy, że jestem świruską?-zapytała zmieszana
-Nawet jeżeli jest to jakiś dziwny powód ,możesz powiedzieć.
Alexandra przytuliła się do przyjaciółki.Powiedzieć jej czy nie ?
-Gdybym ci powiedziała , że znalazłam miejsce w Egipcie, które nie jest znane ludziom i poznałam tam ee ee...-nie wiedziała co dalej powiedzieć-tam osobę z krwisto czerwonymi oczami, która chciała na początku mnie zabić ,uwierzylabys mi?
Poczuła jak Ness się lekko napina, jakby się zdenerwowała, jakby ktos powiedział jej sekret komuś.Spojrzała na Alexande zaskoczona i zmieszana.
Wiedziałam, że mi nie uwierzy.Wyszłam tylko na idiotkę-pomyślała.
-Nie ważne-powiedziała do koleżanki-wybacz.Muszę lecieć.Pogadajmy jutro jak będziesz chciała.Pa-odwróciła się i wyszła z biblioteki bardzo szybko.Widziała, ze Ness stoi jak zamurowana.
***
New Pol.Miasto gdzie znajduje się pewna szatynka, która wyjechała z Egiptu.Benjamin właśnie odnalazł to miasto.
Teraz gdzie mi się schowałaś-szepnął sam do siebie.
Szedł ulicami ,a potem przez las.Nagle poczuł, ze dziewczyna jest w pobliżu.Wyjrzał na ulicę, która znajdowała się pomiędzy lasem.Postanowił, ze zostanie w ukryciu.Może tej się dowie jak to zrobiła.Ze go uwolniła.Wyglądała na zdenerwowana i przygnębiona.Ciekawy był z jakiej przyczyny.Zauważył, idź za nią ktoś jest.Jakaś brazowowlosa dziewczyna o bielusieńkiej barwie skóry.
Widzę, że nie jestem pierwszym wampirem , którego znasz.
                                                                                ***
Wyszła ze szkoły.Szła drogą przez las.Trasa miała z 200 metrów w lesie i po tym była już blisko domu.
Dlaczego jestem tak głupia, że musiałam się wypaplać? Boże za co mi to robisz?-mówiła w duchu.
-Alexa-usłyszała za sobą głos.
Odwróciła się.Była to Renesme. Podeszła do szatynki i wzięła ja w objęcia.Alexa była zaskoczona jej reakcją.
-Wybacz- zaczęła-zaskoczyłaś mnie.Od razu ci mętów, że nie twierdze, iz jesteś wariatka.Dobrze, że mi powiedziałaś.
-Wierzysz mi?-spytała zaskoczona-przecież to szaleństwo.Zaczyna mi odbijać.
-Sama sobie nie wierzysz-stwierdziła Ness-wiesz, że zawsze będę z tobą.Przyszłam tu powiedzieć ci, że ci wierzę.I uśmiechnij się wreszcie.Wiem, że ci jej brakuje.Na pewno byłaby szczęśliwa, gdybyś ty była.
-Tak sądzisz?-jej oczy się zaszkliły
-Porostu wiem o tym.Zmykam bo Jake będzie mnie szukał.A przy okazji powiedziałam wszystkim , że mieszkasz tu.Masz pozdrowienia i Seth powiedział, że obowiązkowo musimy wszyscy się spotkać.
Alexandra uśmiechnęła się.
-Ucałuj wszystkich.Może niedługo wpadłabym, tylko muszę załatwić kilka spraw.
-Powiem im, na pewno się ucieszą.Do zobaczenia-i rozeszły się obie.

                                                                              ***
Alexandra poczuła ulgę,że przyjaciółka wzięła ją na poważnie.Chodź zaskoczyła ją,jej reakcja.Wracając do domu nasiliło się uczucie obserwacji.Rozglądała się co jakiś czas,lecz nikogo nie wiedziała.Sądząc ,ze jest przewrażliwiona weszła do domu.Odłożyła torbę.Miała sporo wolnego czasu ,a referat chciała zacząć szkicować wieczorem.Postanowiła wybrać się na grób matki.Wzięła kluczyki od samochodu,zakluczyła dom i wyjechała z New Pol.
                                                                              ***
Szła pomiędzy nagrobkami.Było jej troche chłodno.Była w czarnych rurkach,trampkach,białej bokserce i lekkim,białym sweterku założonym na siebie.Był prześwitujący i widać bylo zabandarzowane ramię.Wokół niej była całkowita cisza,nawet wiatr nie dmuchał liści.Szła powoli ,aż w końcu ujrzała grób matki.Na nagrobku było napisane:

          Gabryjela Walker
       Urodzona 10.01.1975r
         Zmarła 15.05.2014r
  Najlepsza matka i przyjaciółka

Dziewczyna stanęła nad posągiem.Łzy,które zbierała przez te wszystkie dni i ciężkie chwile ,zaczęły spływać.Dała im upust.Uklękła nad grobem matki,a swoją słoń położyła na brzegu marmuru.Od małego wierzyła,że kiedy mówi się do zmarłej osoby,ta osoba to usłyszy.Postanowiła tak uczynić:
-Mamo-szeptała-tak strasznie mi ciebie brakuje-otarła spływające łzy,lecz bez skutku-niedawno byłam w Egipcie.Tak razem miałyśmy tam jechać.Było tak jak zawsze mi opowiadałaś-uśmiechnęła się słabo na chwileczkę-był ten wielki sfinks ,piramidy.Żałuje ,ze nie zdążyłam ci to wszystko pokazać-zrobila chwilową przerwę ,by się uspokoić-było tam tak pięknie.Ale nie było tak fajnie bez ciebie.Mam nadzieję ,ze lepiej ci tam gdzie jesteś.Wiem,że tak.Może kiedyś do ciebie dołącze,może niebawem.Strasznie za tobą tęsknie.Kocham Cię.
Delikatnie pocierała marmur.Czuła jego chłód.Zauważyła ,ze ktoś się na nią patrzy.Był to mężczyzna.Spojrzała w jego stronę i się przestraszyła.Podszedł do niej z łobuzerskim uśmiechem.
-Cześć Alexa , stęskniłaś się za mną?
                                                                        ***
Benjamin stał na końcu cmentarza.Widział wzruszającą scenę z nastolatką w roli głównej.Słyszał każde jej słowo,które wypowiedziała do matki.Był zaskoczony tym wydarzeniem.Zrozumiał o co chodziło dziewczynie.
,,Stało się coś przez co nie mam chęci żyć''-to o to jej chodziło.Była sama.bez rodziny.Niedoszłemu władcy pierwszy raz od wielu stuleci zrobiło się żal,żal i to człowieka.Patrzył na płaczącą nastolatkę.Miał chęć powiedzenia jej ,by się uśmiechnęła beztrosko,tak jak wtedy ,gdy rozmawiała z Jack'em.Lecz po chwili kiedy zobaczył nagłą zmianę w tej scenie,zrozumiał, że dziewczyna nie ma wcale lekko w życiu jak przypuszczał.
                                                                        ***
Dziewczyna wstała.Poczuła chłód.Zdała sobie sprawę,ze musi zacząć nosić kurtkę,ale nie to było jej zmartwieniem.Przed nią stał Daniel.Chłopak ,który był jej pierwszą miłością i skrzywdził psychicznie,na szczęście nie fizycznie.Była przestraszona bo kiedy z nim zerwała ,został zamknięty w zakładzie poprawczym za przemycanie narkotyków.
-Daniel...co ty tu robisz?-spytała
-Wróciłem-uśmiechnął się szyderczo,podszedł do niej-wyładniałaś przez te trzy lata.Warto było czekać.Stęskniłaś się?Bo ja bardzo.
-Nie nie stęskniłam się.Zostaw mnie w spokoju-wykrzyczała,kiedy dotknął jej policzka-jak mnie znalazłeś?!
-Popytałem, wygrzebałem w papierach.Skarbie co jest?Nie cieszysz się?
-Miałeś mnie zostawić w spokoju-wykrzyczała-wynoś się!Nie chce mieć nic z tobą do czynienia.
-Jesteś zdenerwowana, uspokój się.Wróciłem ,jestem przy tobie.
-Ze mną jest Johs-powiedziała z nutą gniewu-on jest ze mną ,nie ty.On przynajmniej nie chciał mnie..-nie dokończyła,to było zbyt okropne wspomnienie.
-To było dawno-podniósł na nią głos-Johs?!Zaraz zobaczymy z kim ty będziesz....
Nagle zamilkł.Patrzył na jej zabandarzowane ramię.Nagle chwycił je mocno i zaczął wrzeszczeć:
-To on ci to zrobił!!
-Nie zostaw mnie,to boli.
-Nie mam zamiaru cię wypuścić.Znowu uciekniesz...
-Powiedziała,ze masz ją puścić-usłyszała głos za sobą.
Odwróciła się .Był to Benjamin.Z jednej strony cieszyła się,ze tu jest,a z drugiej bała i to bardzo.
-Co to, jest twój nowy chłoptaś pewnie?-wysyczał
-Powiedziała ,ze masz ją puścić-powtórzył spokojnie.
David pociągnął dziewczynę do siebie,lecz ona się wyrwała.Przez to bandaż został rozdzarty ,a z rany zaczęła lecieć krew.Zauważyła,że David rzucił się na Benjamina lecz ten lekko go odepchnął,a poleciał kilka metrów.Spanikowany ,uciekł przed nim.Dziewczyna trzymała swoją rozdartą skórę,by zatamować krwawienie.Spojrzała na wampira.Ich oczy się spotkały.Bała się.Zrobił kilka kroków w jej stronę.Ona się cofnęła.
-Nie , nie podchodź-wyszeptała chwiejąc się na nogach.
Mężczyzna się pilnował.Krew go tak kusiła.Starał się powstrzymywać i udawało mu się ,lecz strasznie ciężko.Dziewczyna zachwiała się i zaczęła upadać.Szybko złapał ją w swoje chłodne ramiona.Alexandra straciła przytomność.Wziął ją na ręce i szybko poszedł do najlepszego lekarza,którego wyczuł.
                                                                      ***
Benjamin wszedł tylnymi drzwiami szpitala.Zszedł z dziewczyną na rękach.Nagle z narożnika pojawił się mężczyzna.Miał blond włosy i niezwykle jasną karnację.Mial na sobie jeansy i białą koszulę.Zaskoczony spojrzał na tę dwójkę.Był to Carlisle Cullen.
-Alexandra?-spojrzał na dziewczynę,potem na wampira-coś ty jej zrobił?!-jego ton nie był już tak spokojny
-Carlise pomóż jej-powiedział parząc poważnie na niego
Podszedł do niego i wziął nieprzytomną dziewczynę.Spojrzał an niego podejrzliwie i zły,lecz zachowywał spokój.Zaniósł ją do jednej z wolnych sal.Położył na łóżku i podlaczył do maszyny i kroplówki.Zobaczył jej ranę.Zaczął ją szybko obejrzeć.Benjamin stal w wejściu.Patrzył na twarz dziewczyny.Sam był zaskoczony ale poczuł nowe uczucie.... troskę.Troskę szatynkę.
-Co się wydarzyło?Skąd ona to ma?-zapytał-jak cię znalazła?
-Nie wiem ,chciałem z nią porozmawiać,lecz nie zdążyłem-odpowiedział-tą ranę ma z dnia kiedy mnie znalazła.
-Wiesz przez co została zraniona?
-Nie-odpowiedział krótko,lecz kiedy zobaczył zdenerwowanie na twarzy lekarza , szybko spytał-I co z nią.
-Musisz wiedzieć co jej jest-przyszły dwie pielęgniarki i pomogły przy pacjętce.Kiedy wyszły Carlise powiedział:
-Lepiej pomyśl przez co to ma,bo ona umiera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz