Translate

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 7 Życie Alexandry


Alexandra leżała nieprzytomna na szpitalnym łóżku. Pielęgniarki przebrały ją w szpitalną piżamę. Leżała w białej pościeli. Jej karnacja prawie się nie różniła z materiałem. Była blada ,pod oczami miała fioletowe sińce. Jej skóra była chłodna, lecz cieplejsza ,niż u osób które zeszły z tego świata. Carlise Cullen opiekował się nią. Minął jeden dzień odkąd zobaczył Benjamina z zranioną dziewczyną. Był szczerze zaskoczony jego obecnością. Wiele ksiąg przeczytał o nim. Benjamin był pierwszym wyklętym wampirem, miał niezwykłą moc..Został zamknięty wiele set lat temu. Nikt nie znał ludzi ,którzy go zamknęli. Byli tajnym stowarzyszeniem. Według legend i pra starych historii ,został zamknięty ,ponieważ byl niebezpieczny z nieznanych przyczyn. Krążą słuch ,iż wampir zabijał zbyt wiele osób i naraził na zdradę istnienia zimnych. Został schwytany kilka dni przed koronacją ,a rządy objęła jego siostra, która była bardzo sprytną kobietą. Teraz niedoszły faraon mimo tego ,że jest w innej epoce ,nadal zachowywał się jak na faraona przystało .Pokazywał swoją wyższość w różnych
sytuacjach, nawet w tej, gdzie szatynka była nieprzytomna. Carlise zostawił dziewczynę i wyszedł z jej sali. Zobaczył ,że Benjamin stoi oparty o ścianę z założonymi rękoma na piersi. Jego twarz jak zwykle nie pokazywała żadnych uczuć. Kiedy spojrzał na lekarza ,spytał:
-I co z nią ?-jego głos był pusty
-Została otruta -powiedział-wiesz może jaką?
-Skąd mam wiedzieć, co się jej stało ,przed tym jak mnie wypuściła?
-Mógłbyś chociaż sprawdzić w księgach-zaproponował nadal spokojnie.
On spojrzał na niego z pogardą.
-Ona umiera-podniósł na niego głos-mógłbyś coś poszukać w księgach. To Egipska trucizna. Ty się znasz na tym lepiej, bo byłeś w tamtych czasach.
-Poszukaj ,masz biblioteke za rogiem w tym szpitalu-powiedział Benjamin
-Benjaminie- zaczął-pomóż jej. Skoro ją tu przyniosłeś ,musi ci chodź troche zależeć na jej życiu.
Ten spojrzał na niego z obojętnym wyrazem.
-Nie mam zamiaru być twoim pieskiem. Chce tylko wiedzieć jak mnie uwolniła. Pomyśle przez co to może być, ale nie mam zamiaru przeszukiwać całej tej nędznej biblioteki.
                                                                    ***
Benjamin siedział w poczekalni. Nie miał zamiaru przeszukiwać całej tej biblioteki dlatego, że Cullen go prosił. Przecież może dziewczynę przemienić. Co to byłaby za różnica? Kiedy tak siedział domyślił się ,dlaczego nie mogłby jej przemienić. Byłaby nieszczęśliwa. Kiedy zobaczył sytułację dziewczyny, zrozumiał ,iż ludzie mają czasem większe zmartwienia od wampirów. On nie musiał się martwić czy ktoś zachoruje czy umrze z rodziny, nie bał się ,iż ktoś go skrzywdzi. Kiedy zobaczył Alexandre w Egipcie sądził ,że dziewczyna żyje sobie beztrosko. Chodzi na imprezy, ma dobre wyniki w nauce, pewnie jakiś talent. Lecz zmienił troche podejście, kiedy usłyszał jej monolog w  pokoju hotelowym, kiedy myślała ,ze jest sama ,,dlaczego zawsze muszę się w coś wpakować'', kiedy powiedziała ,,stało się coś przez co nie mam chęci żyć' .Zrozumiał ,że dziewczyna nie ma jednak tak wesoło jak sądził. Przekonał się o tym ,kiedy zobaczył ją na cmentarzu. Siedziała sama ,bezbronna, zapłakana. Powinna mieć kogoś przy boku ,a ona jest sama. Rozumiał, ze bycie samotnym jest czymś okropnym .Sam spędził wiele lat w świątyni. Widział jej przerażenie kiedy David ,jej były chłopak , pojawił się i nie chciał jej puścić .Strach ,kiedy jej rana się otworzyła, a on był kilka kroków dalej. Nagle z zamyśleń wyrwał go czyiś męski głos. Spojrzał w strone dochodzącego dżwięku. Był to Jack. Cały spięty ,a jego twarz kipiała troską i strachem. Bał się o przyjaciółkę. Zaczął rozmawiać z Carlisem. Rozumiał jego strach. Też kiedyś się bał. Nagle oboje się odwrócili w stronę szyby, gdzie mogli zobaczyć dziewczynę. Cullen wszedł szybko do jej sali z Jackiem. Podszedł szybko do szyby. Zobaczył, że Alexandra sie starała wybudzić. Wszedł do sali.
-Alexa słyszysz mnie?- mówił Jack
Ona miała lekko przymknięte oczy. Przytaknęła lekko głową. Była strasznie słaba.
-Przez co masz tą ranę? -zapytał lekarz
Narysowała znaczek palcem ,,^''.
-Co to jest? -zapytał spokojnie Jack
Dziewczyna starała się powiedzieć ,lec nie mogła wydobyć dżwięku z gardła. Spojrzla na Benjamina. Nie wiedomo dlaczego wampir poczuł lekkie wyrzuty sumienia, lecz jego ego nadal nie mogło się zmienić. Zaczęła głębiej oddychać, lecz płytko. Szybko dostała aparaturę na usta by mogła unormować oddech. Ponownie zapadła w śpiączkę.
-Co to mógł być za znak? -zapytał Jack lekarza
-Nie mam pojęcia ale przez to została zraniona.
-Mogę panu coś powiedzieć? Doktorze?
Cullen na niego spojrzał i kiwnął głową
-Jak byliśmy na tym wyjeździe została porwana przez kogoś. Udało jej się uciec i zadzwoniła do mnie. Pobiegłem na wchodnią granicę miasta i ją znalazłem. Powiedziała mi to wszystko co ja panu. Wtedy mogła zostać zraniona.
Benjamin po usłyszeniu wiadomości przez człowieka przypomniał sobie fakt .Alexandra, kiedy uciekła z komnaty, która leżała w objęciach przyjaciela na granicy, przerażona, zraniona, zapłakana. Teraz podejrzewał przez co dziewczyna została zraniona .W więzieniu było pełnio pułapek, a były coraz groźniejsze im bliżej ktoś był sarkofagu .Każda pułapka była nasiaknieta starożytna trucizną z Egiptu. Zabija wampiry, a ludzi szybciej. Każdy zimny który zostanie zraniony zatrutym przedmiotem ginie w ciągu dwóch miesięcy w strasznych męczarniach. Widział, kiedy ja obserwował , że boli ją ramię, że jest osłabiona ale nie pomyślał, że są to skutki trucizny. Zobaczył , że Carlise patrzy na niego. Kiwnął głową i wyszedł z sali. Nie chciał by Jack usłyszał tę rozmowę. Benjamin czekał przed salą. Nagle za drzwi pokoju pojawił się Cullen.
-Została otruta przez anamond- powiedział niedoszły faraon-została zraniona kiedy zbliżała się do komnaty, gdzie byłem.
-Kiedy cię uwolniła? -zapytał lekarz.
-Z jakiś miesiąc temu, może trzy tygodnie.
-Czytałem coś o niej, lecz czy jest na to odtrutka? Znam tylko zamienniki.
-Nie nam pojęcia. Doskonale wiesz , że zbyt długo nie gościłem na powierzchni.
Nagle oboje usłyszeli pikanie za drzwi pokoju nastolatki. Szybko weszli oboje. Serce dziewczyny stanęło. Jack siedział spanikowany i wolał dziewczynę po imieniu. Lekarz kazał natychmiast mu wyjść tak jak Benjaminowi. Wyszli oboje .Carlise teraz walczył o życie osiemnastolatki.
                                                                  ***
Benjamin siedział i myślał co może być odtrutką. Nie interesował się takimi sprawami. Jako przyszły faraon nie przepadał za nauką, lecz imprezował. Zabijał ludzi , ze znajomymi rozkoszował się ich krwią. Jednak teraz wiedział, że powinien jednak poznawać te tajemnicze nauki. Spojrzał na Jack'a. Siedział poddnenerwowany.Martwił się o nią. Miała tylko jego. Chcąc ją zabić w świątyni myślał ,że żyje jej się łatwiej. Jednak była to olbrzymia pomyłka. Była sama. Jedyny Jack się nią opiekował, a jej przyjaciółka ją okłamuje. Tak ,wiedział ,iż Renesme jest wampirem ,lecz zauważył, ze Alexa o tym nie wie. Teraz przez to ,że nie zorientował się od czego ma ranę na ramieniu, dziewczyna może umrzeć. Polubił ją. Była niewinna ,potrzebująca pomocy ,z nutą charakteru ,mądra i ładna. Lecz sam nie wiedział dlaczego jej oczy go przyciągały .Jakby dziewczyna miała jakąś energię ,która go woła
,by ją odnalść .Usłyszał, że otwarły się drzwi od jej pokoju. Wyszedł z niej Carlise. Był przygnębiony ona nie mogła zginąć, nie mogła. Lekarz szybko zniknął za rogiem korytarza. Po kilku chwilach pojawił się i znów szedł do pokoju.
Podszedł do niego Jack
-Skąd znasz Alexe? -zapytał
-Poznaliśmy się na wyjeździe. Byłem nowym uczniem-skłamał
Usiadł koło niego.
-Nic mi o tobie nie mówiła. Gdzie ją znalazłeś? Co się stało?
-Skąd wiesz ,że to ja ją znalazłem i przyniosłem do szpitala ? -zapytał beznamiętnym głosem wampir
-Dowiedziałem się od lekarza -przyznał-powiesz co się jej stało.
-Kim był David? -zapytał
Chłopaka zamurowało. Benjamin spojrzał zaciekawiony.
-Kim on był? -zapytał ponownie
-Był pierwszym chłopakiem Alexandry ,ale dlaczego o niego pytasz?
-Bo to przez niego tu jest. Jak ją znalazłem szarpała się z nim. Nie chciał jej puścić, więc jej pomogłem.
-Dzieki - chłopak był poddenerwowany.
-Co zrobił ,że uciekła przed nim?
-Wiesz o tym-powiedział -chciał ją skrzywdzić .Chciał by dołączyła do jego gangu ,by przemycała narkotyki. Ciemne towarzystwo. Nie zgodziła się ,a on odegrał się na niej psychicznie. Chciał jej dać do zrozumienia ,ze nie może odmawiać. Gdybym nie poszedł z kuzynem do niej ...-zamilkł.Odrazu wiadomo co mogło się wydarzyć
-Kiedy jej mama zmarła?- zapytał zaciekawiony wampir
-Skąd ty tyle wiesz o jej życiu? -zapytał zaniepokojony Jack-nikt nie wie o śmierci jej matki prócz kilku osób.
Wampir nie zdążył odpowiedzieć.Z sali wyszedł doktor.
Jack szybko wstał i zapytał:
-Co z nią? Ona chyba nie...
-Nie, na szczęście nie-uśmiechnął się słabo.
-Bogu dzięki-powiedział rozluźniając się
-Jest przytomna?- zapytał Ben
-Jest strasznie słaba .Jack-powiedział do chlopaka- wezwij jej matkę. Musze pilnie z nią pomówić.
-Pan nic nie wie? Renesme panu nic nie powiedziała?
-O czym? -zapytał lekarz
-Jej mama ,Gabryjela ,ona nie żyje.
Cullen spojrzał na niego zaskoczony i zasmucony.
-Rozumiem -jego głos nagle zgasł-Ona jest osłabiona .Jest nieprzytomna ale jej serce zaczęło bić. Znaleźliśmy lekarstwo i dojdzie do siebię. Może to potrwać krótko lub długo. Nie wiem jak zareaguje jej organizm. Jakby wyszła ze szpitala w tym tygodniu, prosiłbym cię być się nią zajoł. Popilnował czy wszystko jest w porządku.
-Dobrze-powiedział Jack-można do niej wejść?
-Tak może się obudzić niedługo lub późno.To naprawdę cód,ze żyje.
                                                           ***
Poczuła ogarniający ją chłód. Miała wrażenie ,że została sama gdzieś w przestrzeni. Dookoła była ciemność. Chciała się poruszyć ,lecz nie mogła. Chciała się odezwać, lecz nie mogła. Słyszała jakiś głos. Był miły, delikatny. Potem usłyszała drugi .Melodyjny, spokojny wręcz piękny. Nie potrafiła go odróźnić. Nie wiedziała kogo słyszy. Pamiętała wszystko. Cmentarz ,Davida, krew, Benjamina. Odnalazł ją. Jak? Przecież wyleciała z Egiptu, dlaczego odnalazł ją tak szybko? To było niemożliwe, nawet jak na wampira. Poczuła, że ktoś dotyka jej dłoni. Była ciepła ,wiedziała że to nie wampir. Starała się otworzorzyć oczy. Zaczęło jej się udawać. Otworyła delikatnie oczy. Widziała tą samą salę. Po prawej stronie siedział Jack. Trzymał jej dłoń. Uśmiechnął się słabo. Była strasznie słaba.
-Witamy w śród żywych-powiedział
-Też cię miło widzieć -uśmiechnęła się słabo-ktoś...tu jeszcze był? -powiedziała szeptem
-Twój znajomy ,Benjamin. -powiedział -wyszedł niedawno. Jest już wieczór.
Boże co on tu robił?- pomyślała
-Jak długo tu jestem?
-Drugi dzień. Renesme też tu była ,ale musiała wracać. Ojciec jej kazał. Johs niedługo przyjdzie. Zadzwonił do mnie. Był u rodziny i nie mógł przyjechać wcześniej. A wogóle nie chciałaś bym mu coś mówił.
Przytaknęła ruchem głowy. Usłyszała otwierające się drzwi. Odwróciła się do osoby,która weszła.
-Alexandra-był to Johs. Szybko do niej podszedł i objął delikatnie.
Ona odwzajemniła objęcie.

-Tak się o ciebie bałem-powiedział z przejeciem -dlaczego mi nic nie powiedziałaś? O tym porwaniu? -Nie chciałam cię martwić. Wiem jak byś zareagował .Pojechałbyś tam i przeszukiał cały kraj by go znaleźć -powiedziała z lekkimi wyrzutami ,ze go oszukuje.
-I zasłużył-powiedział zdenerwowany z nutą troski-Nigdy nie ukrywaj niczego przeddemną. Slyszysz?
-Dobrze, przepraszam.
-Nie przepraszaj tylko mi tu zdrowiej. Niedługo będziesz zdrowa. Już nigdy nie zachorujesz. Obiecuje.
 -Nie obiecuj mi-wyznała-pewnie znowu coś wykombinuje.
-Tymrazem będziesz zdrowa już na zawsze.
Może nawet zobaczysz się z matką-pomyślał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz