Translate

środa, 28 maja 2014

Rozdział 5 Powrót

Dziewczyna siedziała wraz z kolegami z grupy na śniadaniu.Siedziała cicho, bo zaskoczył ja fakt, iż Benjamin nie chciał jej wczoraj zabić.Zamyślona siedziała i z nikim nie rozmawiała.Mało jadła od śmierci mamy,a jeszcze mniej po dziwnym odkryciu pewnej świątyni.Nagle szturchnal ja Jack.Obudziła się i wróciła do żywych.
-Co jest?-zapytała zmieszana
-Nauczycielka cię wezwała , żebyś poszła po śniadaniu do jej pokoju.Chce z tobą porozmawiać.Wszystko w porządku?
-Aha- przytaknela-jest ok.
-Jesteś mało kontaktowa-stwierdził.
Bo codziennie widzę ,jak wampir mnie obserwuje ,kiedy jestem z wami-pomyślała
-Słońce na mnie żle działa-odpowiedziała-lepiej pójdę do nauczycielki.
-Powodzenia-uśmiechnął się życzliwie i kontynuował śniadanie.
***
Alexandra szła spięta.Denerwowała się , bo bała się, iż nauczycielka będzie z nia rozmawiać o zachowaniu.Ze jest cicha i nieobecna.A może wie coś o tej świątyni?Zapukała do brązowych drzwi.Usłyszała życzliwe WEJŚĆ i otworzyła drzwi.Poluj był taki sam jak nastolatki.Kobieta o bond włosach do ramion siedziała na balkonie z dokumentami.Przywitała dziewczynę uśmiechem i wskazała jej krzesło obok.Nastolatka usiadła na wskazane miejsce z miną jakby była winna jakiegos przestępstwa.Kobieta była ubrana w luźną spódniczkę w kolorze złota i białą bokserke.Patrzyła na dziewczynę jakby się bila z myślami.Po chwili zaczęła:
-Dobrze, ze przyszłaś Alexandro. Musze z tobą porozmawiać.
-Dobrze- przytaknela lekko speszona.
-Nie miej miny skazańca - zażartowala nauczycielka-niczego nie przeskrobalaś. Chodzi mi o projekt i pobyt w Egipcie.
Kiwnęła głową, że rozumie.Kobieta kontynuowała:
-Masz najlepsze noty z projektu.Jesteś z materiałem do przodu ,a raczej już na końcu.Patrząc na twoje notatki i osiągnięcia zdałaś go wzorowo.I mogę to ci powiedzieć bez zarzutu.
-Dziękuję-uśmiechnęła się szatynka
-Teraz pytanie, czy chcesz wrócić do New Pol?
Dziewczyna miała wrażenie, że Bóg się nad nią lituje.Może ten wampir jej już nie odnajdzie?W sercu Alexandry pojawiła się iskierka nadziei.Chodź nie wiedziała o tym, że Benjamin może ja odnalesc bardzo szybko dzięki dobremu węchowi i szybkości.
-Dokończyłas materiał.Dam ci dokumenty do otrzymania stypendium i informację o projekcie przez ciebie wykonanym.
-Tak.Strasznie chciałabym wrócić do domu.Kiedy miałabym samolot powrotny?
-Jeżeli dasz rade , to jeszcze dziś-uśmiechnęła się-proszę to są bilety-podała jej dwa papierowe przedmioty
-Naprawdę?!-dziewczyna była szczęśliwa
-Naprawdę.Jesteś niezwykle utalentowaną uczennicą , a stypendium otrzymasz od razu po przyjeżdzie. Chyba nie było tak źle na tym projekcie,że się tak cieszysz?
-Było wspaniale,ale strasznie stęskniłam się za domem.Podróże nie są w moim stylu.Nigdzie nie wytrzymie dłużej niż tydzień.
-No to życzę powodzenia.Wylot masz o dwudziestej piętnaście.
***
Spakowała się błyskawicznie.Co kilka minut obracała się ,czy w pokoju nie ma czerwonookiego Benjamina.Szatynka miała wszystkiego dość.Egipt.Miejsce jej marzeń i jej rodzicielki.Ten wyjazd na początku był wspaniały.Podziwiała piękne budowle liczące wiele lat, zobaczyła piękne plaże , zabytki ,pustynię.Ale z czasem sam widok tego wszystkiego bolał ją.Nie miała tu przyjechać w sprawach projektowych z przyjaciółmi.Miała tu przyjechać z chorą mamą na wakacje.Alexandra chciała spełnić jej marzenie przed śmiercią ,lecz nie zdążyła,bo mama zmarła tak nagle.Lekarze dali jej rok życia,a zmarła po miesiącu.Zamknęła walizkę.Spojrzała jeszcze raz na pokój hotelowy.To nie tak miało być.Miała wykonać projekt,zdać go ,powygłupiać się z przyjaciółmi.A wpakowała się w same kłopoty.Bała się Benjamina,a jednocześnie był jej jedyną nadzieją.Nadzieją na koniec cierpienia.Jeżeli wampir będzie chciał ją skrzywdzić,zobaczy się z mamą,za którą strasznie tęskni.Zamknęła drzwi od pokoju.Pożegnała się z przyjaciółmi i nauczycielką.Miała wylecieć z kraju.Mogła uciec od wampira ,którego tu spotkała.A raczej tak myślała.
***
Słońce zaszło .Na niebie pojawił się srebrny księżyc.Benjamin właśnie ''szedł'' w kierunku hotelu, w ktrórym zatrzymała się grupa nastolatków,w celu zrealizowania pewnego projektu.Był bardzo ciekawy jednej osoby.Przerażonej szatynki,którą ,jak sam stwierdził,coś trapi.Nie przychodził za dzia do niej,lecz ją obserwował.Miał nadzieję,ze dowie się jak otwarła jego grobowiec.Lecz na marne.Nie mógł pokazywać się w dzień,inaczej ludzie rozpoznaliby kim jest.Więc poszedł odnaleść pierścień dnia i nocy,który da mu moc pokazywania się za dnia,w słońcu i nikt go nie rozpozna.Chcial znać odpowiedź,na pytanie,której mu nie powiedziała.Był zaskoczony po tym co powiedziała
-Stało się coś ,przez co nie mam chęci żyć.
Co się wydarzyło,że tak mądra,ładna i utalentowana dziewczyna ,nie ma chęci żyć?
Był niezwykle ciekawy jej osoby.Chciał dziś spokojnie z nią porozmawiać,by wyjaśniła mu prawdę,jak otwarła jego więzienie. Komnate ,jak i całą świątynie strzegły zaklęcia,które nie mogły być zniszczone przez nikogo ,prócz tego,kto je założył.Więc ,dlaczego Alexandra weszła bez żadnych przeszkód???Jak odnalazła sposób i odwagę by uciec z komnaty przed nim?Była bardzo ciekawą postacią jak dla niedoszłego faraona,który został zamknięty na wiele set lat.Wszedł do pokoju nastolatki.Słyszał wodę lecącą spod prysznica.Zobaczył dużą czarną walizkę przed łóżkiem.
Czyżby wyjeżdżała?-pomyślał
Jednak coś mu nie pasowało.Coś było nie w porządku.Nie wyczuwał tej samej woni dziewczyny.Znów wróciło to samo uczucie , co w świątyni.Jakby Alexandra zniknęła z jego zasięgu.Usłyszał,ze ktoś podchodzi do drzwi łazienki i otwiera je.Wyszła z niego jakaś kobieta.Miała krutkie czarne włosy,śniadą cerę,a oczy miała brązowe.Była niska.Owinięta w biały hotelowy ręcznik,odłożyła coś na pułkę i spostrzegła Benjamina.
Jej oczy zrobiły się olbrzymie z przerażenia.Benjamin był pierwszy raz w życiu zaskoczony,że ktoś przed nim uciekł.Alexandra zniknęła,nie ma jej.Uciekła.Był wściekły.Tylko dzięki niej jest wolny,a on nawet nie wie jak to zrobiła.Widział w oczach Alexandry jakąś tajemniczą iskrę.Może sama o tym nie wiedziała,że złamała najmocniejsze zaklęcia?Chciał ją jak najszybciej znaleść.Przecież,jeżeli ci,którzy zamknęli go ,mogą niedługo się dowiedzieć.A co potem?Będą szukali i jego, i dziewczyny.Przez niego będzie zagrożona zagubiona nastolatka.Niby nie robi to różnicy dla wampira,lecz ta nastolatka była wyjątkowa.Nie chciał by ją odnaleźli.Jest jej dłużnikiem.Kobieta przed nim spojrzała sa jego oczy.Przeraziły ją.Cofnęła się o kilka kroków rozglądając się dookoła ,mrucząc pod nosem nerwowym głosem:
-Gdzie jest mój krzyż?!
-Nic ci nie pomoże-odrzekł-postaram się by cię nie bolało.
Z niezwykłą szybkością kobieta leżała martwa na podłodze , a wampir ocierał kącik ust z jej krwi.
***
Benjamin przeszukał całe miasto i hotel.Nigdzie nie widzial dziewczyny.Szukał jej już jeden dzień. Mogł
szukać za dnia,dzięki temu ,że miał pierścień.Nie miał pojęca z jakiego kraju pochodziła czy miasta.Jego nadzieja zniknęła.Ma przeszukać całą kule ziemską by odnaleźć szatynkę?Zdenerwowany chciał już odejść,gdy nagle zobaczył Jacka przechodzącego koło niego.Nie wiedział jego koloru oczu,co go by zdradziło od razu,bo było ciemnawo.Gdzieś dzwonił.Skoro on tu jest,to gdzie ona?
***
Dziewczyna wypakowywała się z walizki.Była szczęśliwa,iż wróciła do domu.Strasznie za nim tęskniła.Za trzy dni wraca Jack z innymi i dopiero wtedy pójdzie do szkoły.Ma zatem trzy dni wolnego.Po rozpakowaniu się zrobila sobie herbatę ,usiadła na kanapie i włączyła TV.Właśnie leciał film o wampirach i wilkołakach.Wcześniej obejrzałaby go odrazu,lecz nie teraz.Szybko przełączyła kanał.Oglądała film science-fiction ,,Real Steel''.W przerwie na reklamy zadzwonił jej telefon.Był to Jack.Uśmiechnęła się i odebrała.
***
Benjamin ukrył się w rogu ciemnego korytarza i obserwował Jack'a.Usłyszał ,ze dzwoni do kogoś.Mógł wykorzystać teraz swój dobry słuch.
-Hej Jack-powiedziała osoba w telefonie.Była to dziewczyna.Ben nie był pewny czy to jest szatynka,która zniknęła.
-Cześć Alexa-powiedział Jack-i jak w domu?Nie tęsknisz za Egiptem?
Czyli wróciła do domu-pomyślał
-Nie ,nie mam zamiaru tam wracać-było słychać nutę smutku w jej głosie-jednak wole mój dom.Chodź Egipt był całkiem,całkiem.Jednak nie chciałam  tam przyjechać z powodu projektu-jej głos posmutniał.Wampir był zaskoczony.
-Wiem Alexia ,że to nie miało tak wyglądać,tylko proszę cię nie płacz całą noc-słychać było troskę w głosie przyjaciela-wiesz ,iż tego nie znoszę.Wszystko się ułoży,będzie dobrze
Co będzie dobrze?Co się stało-czerwonooki był zaskoczony
-Bedzie dobrze Jack,obiecuje-słychać było,iż nastolatka się śmieje-ty mi nie odpouścisz.
-Świetnie.Jesteś tego świadoma ,że bede ci truł życie-zaśmiał się-i co widziałaś się z Johs'em?
-Jeszcze nie , wraca jutro.Niczego mu nie mówiłeś ,prawda?Po tym wiesz , kiedy mnie znalazłeś na granicy miasta?
-Nie nic nie mówiłem ,chodź chciałbym mu powiedzieć.Dzwonił nie dawno,powiedziałem by cię bardziej pilnował...
-Jack!!!Mówiłam, nic mu nie mów-powiedziała z wyrzutem
-Nic mu nie powiedziałem o tamtym dniu.Powiedziałem tylko to,że ma mieć się na oku i ,ze strasznie tęskniłaś.
-Dzięki-poczuła ulgę-nie chce byście oboje się o mnie martwili.
-Ja zawsze będe się o ciebie martwił.
-Nie musisz , nic mi tu nie będzie.
-Jak wrócę do New Pol będe spokojniejszy.
-Jack nie jestem małym dzieckiem.Jestem sama i dobrze sobie radze.
-Wole być przy tobie.Od czegoś są przyjaciele.Dobra Alexia muszę lecieć.Muszę wskoczyć po dokumenty z labo. Odzwonie.
-Jesteś kochany.Trzymaj się i pozdrów ekipę.Buziak
-Do zobaczenia.Uważaj na siebię-i zakończył rozmowę.
New Pol-pomyślał-teraz będe mógł Cię odnaleźć Alexandro.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz