Translate

czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 36 Niesamowity Egipt

Siedziała już w samolocie. Ku swojemu zaskoczeniu jak i Benjamina, nie miała problemów ze wstaniem z łóżka. Teraz wygodnie siedziała na kanapie samolotu, którym polecieli do Australii. Dowiedziała się przy okazji, że Carlisle pożyczył Benjaminowi ten środek transportu. Dziewczyna nie miała pojęcia, że lekarz posiada taką maszynę. Już niedługo mieli lądować. Dziś był sylwester. Cieszyła się, że pojedzie i uczci Nowy Rok w Egipcie. W miejscu, gdzie się wszystko zaczęło. Skoro jest sylwester, następnego dnia jest pierwszy stycznia. A tego dnia Benjamin ma swoje urodziny. No właśnie… Co może mu dać w prezencie? Skoro ma już wszystko? Ma pieniądze, nieśmiertelność, boski wygląd. Co można podarować takiemu mężczyźnie, skoro przy nim nie ma się praktycznie nic? Trudna sprawa. Musi coś wymyślić. Chce sprawić mu radość nie tylko swoją obecnością, jak to lubi mówić. Bardzo chciałaby coś mu podarować, tylko jaki przedmiot, jaka rzecz byłaby godna faraona? Tego nie da się wyuczyć z podręczników. Tego nie wyczyta w legendach. To od zawsze będzie ich tajemnicą. Faraonowie chcieli wyłącznie dobra dla państwa, tylko tyle wiedziała. Nagle z zamyśleń wyrwał ją głos wampira:
-Nad czym się tak zastanawiasz? - zapytał.
-Niczym takim. To od czego zaczynamy zwiedzanie? -zapytała. Chciałaby, żeby nie wiedział o czym aktualnie myślała.
-Najpierw nasz mały dom nad morzem-powiedział zadowolony bawiąc się jej kosmykiem włosów. – Następnie wejdziemy do dwóch miejsc, które stworzyłem.
-To tam przesiadywałeś całe dnie?
-Tak. Tam mogłem bawić się moimi mocami. I nikt o tym nie wiedział, no… prócz rodziny.
-Niech pomyślę, znając ciebie, są to wielkie pałace okryte złotem-zaśmiała się.
-A dlaczego?- udał, że wcale tak by nie było.
-Lubisz wygodę skarbie. Tego się nie wyprzesz.
-Może i lubię-zaśmiał się- dobrze, uwielbiam wygodę, ale nie. Te miejsca są inne. Zobaczysz, wtedy uwierzysz.
-Niech ci będzie. Planujesz coś na wieczór?
-Jeszcze niczego nie wymyśliłem-podciągnął ją do siebie, że razem leżeli na kanapie, a dziewczyna leżała oparta o jego klatkę piersiową.
-To może zostańmy w domu, co? Taki wieczór we dwoje-zaproponowała. Wiedziała, że się uśmiecha. Nie musiała nawet spojrzeć.
-Myślałem o jakiejś imprezie, ale ta opcja bardziej mi się podoba. Niech zgadnę, nie będziemy chyba spali po wieczorynce?- zażartował.
-Nie mam zamiaru przespać pół nocy. Jest sylwester, czas zabawy. Wlałabym zacząć ten nowy rok z tobą, a nie z obcymi ludźmi na dyskotece.
-Chyba zacznę mówić ci o niespodziankach, bo twój pomysł spodobał mi się- pocałował jej czoło.
-Wreszcie będę miała swoją rolę!- zaśmiała się.
-Już mówiłem ci jaką masz rolę do odegrania.
-Dodatkowa rola mi się również podoba.
-Oj Alex, Alex. Ty się nigdy nie zmienisz-zaśmiał się pod nosem.
-Nie mam zamiaru-obróciła się twarzą do niego.
-I dobrze. Bardzo dobrze- spojrzał w kierunku okna, następnie na nią. – Chodź, zaraz lądujemy.
***
Po wylądowaniu od razu wsiedli w samochód i pojechali. W dziewczynę od razu uderzyła fala gorąca. Trzydzieści stopni Celsjusza na porządku dziennym jest ciężkie do zniesienia na samym początku, jeżeli jest się przyzwyczajonym do chłodu. Ale jeżeli ma się chłopaka, który ma bardzo niską temperaturę ciała i jest wampirem, da się znieść nawet najcięższy upał. Wjechał do niewielkiej posiadłości. Dom był nie duży, ale też nie za mały. Weszła do środka. Od razu przywitał ją salon. Był olbrzymi. Ściany były w odcieniu piasku pustynnego, meble były z ciemnego brązu. W pomieszczeniu była kanapa, a przed nią mały stolik z wyżłobieniami liści. Przed tymi meblami, w ścianie został wbudowany telewizor. Przed kanapą był puchaty, biały dywan i pusta przestrzeń, a dalej stół dla kilku osób. Przy ścianie, gdzie były drzwi były meble z książkami na półkach. Na wolnych ścianach były małe malowidła. Cała przeciwna ściana boczna była wykonana ze szkła. Za nią było widać plażę i morze. Wyglądało to pięknie, że zamiast ogrodu mają plażę.
-I jak ci się podoba?- wyrwały ją z podziwu słowa Benjamina.
-Jest tu ślicznie- przytuliła się do niego.
Po zobaczeniu salonu przeszli w korytarz obok. Dom nie miał pięter i to było w nim urocze. Przeszli przez korytarz. Zobaczyła dwoje drzwi. Benjamin wprowadził ją najpierw w ostatnie. Weszła. Pokój był przepiękny. Wielkie białe łoże z małym baldachimem nad nim z białymi, prześwitującymi zasłonkami. Pomiędzy nim były stoliczki nocne, a na nich lampy. Naprzeciwko łóżka było przejście do garderoby. Wiedziała o tym przez otwarte drzwi tego pomieszczenia. Obok była wnęka z drugimi drzwiami. Prowadziły pewnie do łazienki. Komnata była w kolorze kremowym, a podłoga była wykonana z ciemnobrązowego drewna. Wchodząc do pokoju od razu widziało się plażę, gdyż ściana była wykonana z lustra weneckiego. Widzieli plażę, ale z niej nie było widać pomieszczenia. Sypialnia była piękna.
-Ty nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać- powiedziała.
-Nie mam zamiaru przestać. Chyba zapowiada się ciekawy tydzień- przyciągnął ją do siebie i przytulił.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła-westchnęła.
-Nie wiem-zaśmiał się i nastolatka poszła w jego ślady.
Spojrzała w jego oczy. Nie były już szare. Zaczynały robić się czerwone. Jak zwykle stawiał ją na pierwszym miejscu, a o polowaniu nie myślał.
-Może byś poszedł na polowanie?- zaproponowała.
-Może później?- powiedział.
-Idź lepiej teraz. Ja się rozpakuję, pochodzę po plaży. Nie ucieknę ci przecież.
-Nie mam do tego wątpliwości. A co jak mi ciebie porwą-powiedział uwodzicielsko.
-Nikt mnie nie porwie, bo będzie wiedział, że z tobą się nie żartuję.
-Dobra odpowiedź kochanie-pocałował ją. –Wrócę szybko.
-Nie chce cię widzieć przed godziną-powiedziała uśmiechnięta. –Spokojnie wrócisz. Jesteśmy przecież na wakacjach.
***
Po namowie by Benjamin poszedł na polowanie, została sama. Włożyła ubrania do garderoby. Miała duo czasu zanim przyjdzie, więc postanowiła przebrać się w strój kąpielowy. Był w kolorze brązu. Przy tym kolorze jej skóra nie wyglądała na taką bladą. Założyła na siebie chustę w kolorze bieli, która nie zakrywała jej ciała. Była noszona jako sukienka. Weszła na ciepły piasek. Miała kawałek plaży dla siebie. Chodząc brzegiem morza, zastanawiała się nad prezentem dla ukochanego. Co można mu podarować? Zastanawiała się nad tym kilka dni i nadal niczego nie wymyśliła. Prezent świąteczny się udał, gdyż oddała mu pierścień. Pamiętała jego zadowoloną minę, jego zaskoczenie. Chciałaby ponownie sprawić by tak się stało. Ale nic z tego. Co może dać faraonowi, dziewczyna, która jest zaklętą? Nagle coś błysnęło przy skałach. Zainteresowana poszła w tym kierunku. Coś odbijało światło słoneczne. Nachyliła się. To coś było twarde i ciężkie. Wyciągnęła to. Była to jakaś szkatuła. Wyglądała na cenną i starą. Była wykonana ze złota z kamieniami szlachetnymi. Była okryta piaskiem. W żłobieniu był mały zwój pergaminu. Rozwinęła go zaciekawiona. Treść brzmiała:


Alexandro
Wiem, nad czym się tak zastanawiasz od kilku dni. Nadchodzą urodziny, Benjamina, a ty nie wiesz, co możesz mu ofiarować. Chciałabym Tobie ułatwić to zadanie. Otwórz szkatułę. W środku jest coś, co należało do niego w dniu przemiany, w czasie jego panowania, w dobrym dla niego i kraju latach. Będzie to jego pamiątka z dobrych czasów. Złóż Benjaminowi, również życzenia od nas, Rady Egipskiej.
Cieszę się, że jesteście szczęśliwi
      Hathor
Uśmiechnęła się. Bogini ją wspiera. Otworzyła szkatułę. Na bordowym materiale leżała królewska bransoleta. Była wykonana ze złota. Na przodzie był szmaragd. Wzięła ją w dłonie była ciężka jak na biżuterię, którą się nosi w dzisiejszych czasach. Wzięła szkatułę i poszła z nią do domu. Oczyściła ją z piasku i schowała pod łóżko. Wątpiła, czy będzie tam zaglądał. Hathor uratowała jej życie. Była jej naprawdę wdzięczna. Wróciła na plażę. Spojrzała w górę i uśmiechnęła się. Pewnie wiedziała o tym z lustra. Weszła do wody i zaczęła pływać. Cudownie jest żyć sobie tak beztrosko. Te wyjazdy dają jej motywację do walki z radą i wszystkimi wrogami, którzy chcą zniszczyć jej nową rasę, którzy chcą skrzywdzić Benjamina. Zauważyła, że przy szklanych drzwiach z lustra weneckiego stoi jej Egipski książę. Podpłynęła do brzegi i weszła na piasek. Uśmiechał się psotnie, a ona stanęła i patrzyła pytającym wzrokiem. Podszedł do niej w bardzo dobrym humorze:
-Co tak mnie obserwujesz?- zapytała.
-Ślicznie wyglądasz w stroju kąpielowym, a szczególnie jak wychodzisz w wody- powiedział flirciarsko. Założyła mu ręce za szyję. Od razu ją objął i pocałował. Wiedziała, czego on chce, a on wiedział, co ona chce. Języki pieściły się delikatnie, lecz namiętnie. Zupełnie jakby był to ich pierwszy pocałunek.
-To, idę się przebrać i idziemy?
-Wolałbym byś się nie przebierała, ale nie chce by inni korzystali z tego widoku.
***
Przebrała się szybko w białą sukienkę bez rękawków i beżowe sandały. Nie musiała smarować się żadnymi kremami UV, gdyż odziedziczyła wampirzy odcień skóry i słońce jej nie szkodzi. Teraz byli w niewielkich górach na pustyni. Była ciekawa, gdzie ją zabiera. Droga była łatwa, ale pod górę. Góry nie były tak łatwe jak jej się zdawało, ale dała radę. Korytarze w nich ciągnęły się długo, aż doszli na sam koniec, tylko, że końcem był ślepy zaułek.
-Proszę cię, tylko nie mów mi, że zgubiłeś wejście-powiedziała lekko zirytowana. Droga była ciężka do przejścia.
-Nie zgubiłem. Bez obaw. Zawszę mogę cię zanieść- zaśmiał się krótko.
-Skoro się nie gubiliśmy to powiedz mi o Wielki Panie i Władco tych ziem, dlaczego nie ma przejścia?
-Chyba polubiłem tą nazwę- zaśmiał się - Musisz nauczyć się cierpliwości, kochanie- objął ją w pasie jednym ramieniem, a drugą ręką wycelował w ścianę. Spojrzała na niego. Był skupiony. Nagle wydobył się dźwięk pękania. Podskoczyła zaskoczona. Ściana zaczęła pękać w pół. Kiedy to wydarzenie się skończyło, piasek zaczął wchodzić w szparę, zupełnie jakby chciał naprawić ścianę, ale tak się nie wydarzyło. Ściany zaczęły się odsuwać od siebie. Pokazały wielką jaskinie. Spojrzała zaskoczona na niego. Jej wzrok tylko pytał: jak to zrobił?
-Nie patrz się tak na mnie- poprosił rozbawiony.
-Jak ty to zrobiłeś?! Też chce tak umieć- uśmiechnęła się się- chcesz się zamienić mocami?
-Ziemia mnie słucha. Od zawsze tak było. Chodź, może kiedyś cię nauczę, ale teraz chodź. Ja też jestem ciekawy jak to miejsce wygląda po tylu wiekach.
Wzięła jego dłoń. Od razu weszli przez kamienne wrota. Usłyszała jak za nimi się zamykają. Nie zwróciła zbytnio na to uwagi, bo ujrzała jaskinię. A raczej pomieszczenie w niej. Jaskinia była duża. Dookoła na ścianach były starożytne malunki hieroglifów. Podłoże było wykonane z skały podobnej do marmuru. Po prawej stronie były jakby dywany z zwierząt, a przy nich poduszki z nieznanymi dla niej rzeczami. Były tam jakieś piłki z szlachetnych kamieni. Po prawej była jakby kanapa, zrobiona z samych poduszek. Przypominała bardziej łóżka z samymi poduszkami. Na ziemi były poprzewracane jakieś przedmioty. To pędzle, to pergamin, to jakaś uschnięta roślina. Na samym końcu jaskini znajdowała się dziura w ścianie, dzięki, której widać było pustynię i miasto z oddali. Zrobiła kilka kroków. To  miejsce było wspaniałe. Spojrzała na Benjamina. Widziała w jego oczach, jak wspomina. Patrzył wręcz z lekką czułością na pomieszczenie. Podszedł do miejsca, gdzie były dywany z rozrzuconymi rzeczami. Wziął do rąk jakąś szkatułkę i obejrzał ją. Następnie odłożył ją i wziął kolejny przedmiot. Wiedziała, że wspomina. Nie chciała mu przerywać, więc poszła w kierunku jakiś małych mebli i otworu z widokiem na otoczenie. Zauważyła na niewielkiej półce pokrytą złotem pergamin. Były na niej hieroglify i rysunki. Uśmiechnęła się. Na pergaminie były rysunki czterech żywiołów. Obok były jego notatki dotyczące jego odmienności. Potrafiła doczytać się wielu znaków, więc nie było to, aż tak trudne. Rysunki były śliczne. Ciekawe, ile miał wtedy lat. Wzięła je delikatnie w dłonie. Bała się, że pod jej dotykiem mogą się zniszczyć, ale nie. Wzięła je zupełnie jakby dopiero, co zostały stworzone. Usłyszała jak Benjamin podchodzi do niej. Spojrzała na niego. Jego oczy były takie inne. Takie…szczęśliwe. Spojrzał na pergamin w jej dłoniach. Wiedziała, że chce go wziąć. Podała mu go, zanim ją poprosił. Spojrzał na nie. Uśmiechnęła się. To miejsce naprawdę musi dla niego wiele znaczyć. Odłożył je na miejsce i spojrzał na nią. Wyglądał jakby się wzruszył. Objęła go za szyję i przytuliła go. Delikatnie ją uścisnął. Był zdezorientowany.
-Chyba nie będziesz mi płakał?- zapytała spokojnie.
-Nawet gdybym chciał, nie mogę. Wampiry nie tworzą łez. Dlatego nie płaczemy- schował twarz w jej włosach.
-To miejsce jest tak ważne dla ciebie?
-Owszem. Wychowałem się tu. To jedyne dobre wspomnienie z moją matką. Tylko ona tu przychodziła i spędzała ze mną czas. Tylko tu była szczęśliwa. My byliśmy szczęśliwi. Pałac był tylko więzieniem.
-Przykro mi. Na pewno była wspaniałą kobietą. Szkoda, że jej nie poznam-spojrzał na nią, a ona położyła dłonie na jego policzkach. Delikatnie głaskała je kciukami.
-Dziękuje ci Alex, dziękuje-pocałował jej czoło i przytulił.
-Wiem, że ci ciężko w tych czasach. Ale świetnie sobie radzisz, naprawdę.
-Było ciężko, ale dzięki tobie jest o wiele łatwiej- ponownie na niego spojrzała- tylko ty mi pomogłaś. Mogłaś pójść do Cullenów, a oni chcieliby się mnie pozbyć. Jednak tego nie zrobiłaś. Zostałaś, wyjaśniłaś mi wszystko, spędzałaś ze mną czas, broniłaś bym wyglądał na człowieka w oczach Emmeta i reszty. Ty sprawiłaś, że jest łatwiej.
Czuła jak serce jej mięknie. Był uroczy, kochany. Jak bardzo się zmienił. Położyła dłoń na jego piersi i stanęła na palcach, by go pocałować. Nachylił się do niej. Od razu poczuła jego usta. Były jak zwykle uzależniająco chłodne i kuszące. Delikatnie masowały jej wargi. Rozwarli usta i ich języki zaczęły się czule masować. Jak bardzo go kochała. Może i miał rację, ale i tak to on więcej jej pomógł. Już nie raz ratował życie, pocieszał. Dzięki niemu zaczęła podziwiać najważniejszy dar, życie. Nie przerywając pocałunku założyła ręce za jego szyję. Poczuła jak delikatnie ją unosi i przenosi na coś miękkiego. Leżeli na czymś. Nie chciała przerwać, nie chciała otwierać oczu. Wyczuła, że pod sobą jest wiele miękkich rzeczy. Poduszki. Leżeli na łożu pełnym właśnie ich. Skończyli oddawać swe pocałunki. Wpatrywali się przez chwilę w siebie.
-Jak mogę ułatwiać ci życie, skoro masz więcej kłopotów właśnie przeze mnie. Richard, moja moc, Rafael, rada, przez to i ty masz problemy.
-Wolę być z tobą i przechodzić przez to razem, niż miałabyś sama- przytulił ją do niebie- to jest nic, w porównaniu do przeszłości. Brakuje mi moich czasów,ale chce być w tych. Z tobą. Nikim innym Alexandro. Kocham Ciebie i tylko Ciebie- pocałował jej czoło.
-Ja ciebie też- powiedziała wtulona.
Leżeli tak jeszcze chwilkę. Benjamin powiedział, że są już tu bardzo długo i niedługo się zacznie ściemniać. Pamiętał o jej pomyśle z wieczorem dla dwojga. Chwycił jej dłoń i wyszli z komnaty. Dziewczyna nigdy nie zapomni tego ostatniego dnia.
***
Wrócili, a słońce już chowało się do morza. Zachód wyglądał pięknie. Widziała go, kiedy wychodziła z pod prysznica. W łazience również była ściana wykonana z lustra weneckiego. Widziała jak Benjamin stoi przy skałach i patrzy w dal. Wiedziała, że chłopak musi pomyśleć, pobyć sam ze sobą. Wytarła swoje ciało i założyła koronkowe majtki, po czym włożyła czarną koszulę nocną. Była najlepsza z tych, co znalazła w garderobie od Benjamina. Czarna koronka okrywała jej ciało. Była na cieniutkich ramiączkach. Koronka zakrywała jej biust, a pomiędzy piersiami nie było materiału, aż do pępka. Pomiędzy piersiami był paseczek materiału, by reszta trzymała się przy biuście. Od biustu do przed połową uda leżała idealnie czarna koronka, która pokazywała jej ciało. Tylko biust nie prześwitywał. Założyła na to cienki, złoty szlafroczek i wyszła z pomieszczenia. Było już ciemno. Spojrzała na zegarek. Za godzinę mieli powitać nowy rok. Stanęła przy wyjściu na plażę i oparła się o futrynę. Wyglądał nieziemsko w białej koszuli do łokci i to w dodatku rozpiętej do połowy i brązowych spodniach. Spojrzał na nią. Uśmiechnęła się. Zaczął wolnym krokiem iść w jej kierunku. Nigdy nie widziała tak zbudowanego i przystojnego mężczyznę. Nigdy nie sądziła, że będzie taką szczęściarą. Zawsze była szarą myszką w stosunku do związków. Podszedł do niej. Pocałował ją, za tą krótką nieobecność.
-Wszystko w porządku?- zapytała.
-Jak najbardziej. Dobrze, że wróciłaś. Wyjątkowo długo dziś ciebie nie było.
-Bo dziś jest wyjątkowy dzień-posłała mu uśmiech. –A raczej przełom dwóch ważnych dni.
-Doprawdy?- zapytał i przytulił ją. –Co to za dnie?
-Niech pomyśle… Dziś jest sylwester i za godzinę będzie nowy rok, a przede wszystkim, ktoś za godzinę skończy dwa tysiące dziewięćset dziewięćdziesiąt jeden lat.
-Mogłaś darować sobie te lata. Szczerze? Zupełnie o nich zapomniałem.
-Tak jak ja w dniu moich. Wiesz, że lubię podkreślać twój wiek, czuję się wtedy młodo.
-Bardzo młodo- zaśmiał się krótko.
-No właśnie-zaczęła bawić się zawiązanym sznurkiem szlafroka.
-Coś kombinujesz Alex. I chyba będzie mi się to podobać.
Uśmiechnęła się cwanie i rozwiązała sznurek. Szlafrok wisiał na jej ramionach i zobaczył przód jej stroju. Nie mógł oderwać oka. Nastolatka zaśmiała się z jego reakcji. Patrzył się jakby niedowierzał.
-Widzisz jakąś zmianę?- zapytała jakby o niczym nie wiedziała. Zsunęła szlafrok z siebie i wylądował na podłodze. Zaczęła przesuwać palcem po odkrytej skórze pomiędzy piersiami.
-Alexandro, prowokujesz i nie powiem. Podoba mi się to, nawet bardzo -podszedł do niej bliżej i położył dłonie na jej talii. Ona położyła dłoń na jego piersi. Od razu zaczął ją całować. Nie musiał nawet się rozkręcać. Zaczął całować wolno, ale od razu namiętnie. Założyła ręce na jego ramionach i zaczęła iść tyłem w kierunku sypialni. Natrafili na ścianę i zatrzymali się przy niej. Zaczęła rozpinać resztę jego guzików od koszuli. Po chwili był bez niej. Przygwoździł jej dłonie do ściany. Nie chętnie się odrywając od jej ust, zaczął łapczywie całować jej szyję. Oparła głowę od jego. Tak, to było niesamowite. Nogi zaczęły jej mięknąć. Trzymała jego ramiona. Zaczęła przesuwać dłońmi po jego klatce piersiowej i brzuchu. Złapał ją jak pannę młodą, a przy okazji wrócił do całowania ust dziewczyny. Zaniósł ją do sypialni i położył na łóżku. Nie mógł się oderwać od niej. Jej nogi były pomiędzy nim. Szybko ściągnął spodnie i wszedł do łóżka. Tym razem oboje są trzeźwi. Wziął kołdrę na dół łoża i położył się nad dziewczyną. Spojrzała na niego. Wyglądała rewelacyjnie w tej koszuli.
-Jesteś pewna, że tego chcesz?- zapytał szeptem.
-Będzie to mój pierwszy raz i chce byś ty był tym pierwszym. Tutaj i teraz.
Po tych słowach zatopił się w jej ustach. Smakowały jak zwykle uzależniająco. Delikatnie przesuwał dłońmi po jej ciele, aż wyczuł koronkowy brzeg koszuli. Chwycił materiał i podarł go. Nie chciał by coś ich odizolowało od siebie. Rzucił materiałem, gdzieś w kąt pokoju. Oboje przerwali pocałunki. Spojrzeli na siebie czule, ale i pełni głodu. Złączył ich czoła i w tym momencie zakrył obie piersi dziewczyny. Zaczął je wolno i delikatnie masować. Alexandra oddychała coraz szybciej. Napięcie zwiększało się u nich coraz szybciej. Wygięła się w lekki łuk. Doskonale wiedziała, że on to uwielbia. Wykorzystał okazję i nachylił się do ich piersi. Ssał je z wielką czcią, zupełnie jakby dziewczyna miała zaraz okazać się snem. Druga zaś została masowana przez dłoń. Jękła. Zadziałało to na niego. Zaczął mocniej i gwałtowniej. Oddychała jeszcze szybciej i dwa razy powtórzyła jego imię. Tak bardzo na nią działał. Zaczął całować jej linię pomiędzy piersiami i doszedł ponownie do szyi. Dziewczyna chwyciła jego włosy. Był to dla niej zbawczy wręcz dotyk. Po chwili ściągnął bieliznę z siebie i dziewczyny. Następnie pochylił się nad nią i złączyli swoje czoła. Oboje oddychali głęboko. Ich obecność w takiej sytuacji tylko podwyższała napięcie namiętności. Spojrzała na niego. Była pewna wszystkiego.
-Jesteś kochanie gotowa? Zaboli cię przez chwilę.
-Jestem gotowa-delikatnie pocałowała swojego kochanka.
Leżąc pomiędzy jej nogami jednym ruchem zatopił się w dziewczynie. Nastolatka poczuła ból, ale nie równał się z olbrzymim cierpieniem w czasie przemiany czy wypadku. Był to również ból niecierpliwości i niespełnienia. Poczuła jak jego członek zapełnia jej pustkę. Wbiła paznokcie w jego plecy. Zaczęła wręcz sapać.
-Spokojnie. Chwilkę w tobie zostanę, przywykniesz do niego.
Był kochany. Troszczył się o nią. Nie wyśmiewał, że aż do tego wieku zachowała swoją czystość. On już dawno w jej wieku miał swój pierwszy raz.
-Kocham Cię Benjaminie-powiedziała delikatnie głaszcząc jego policzek.
-Alexandro ja Ciebie bardziej, uwierz. Będziesz tylko ty- pocałował ją.
Wolnym ruchem zaczął wychodzić członkiem z  jej słodyczy, a po chwili wszedł. Zaczął delikatnymi płynnymi ruchami wchodzić i wychodzić z niej. Dziewczyna szybko zapomniała o bólu. Teraz była tylko przyjemność. Poczuła ciepło w sobie. Fala przyjemności. Wyrwał się z jej ust jęk. Mężczyzna od razu przyśpieszył. Oddychała szybko, zaczęła wręcz powtarzać imię Benjamina. Chłopak nie przestawając, zaczął całować swoją ukochaną. Wiedział, że jej dobrze. Jemu było wspaniale. Czuł każdą falę przyjemności, swoją i dziewczyny. Była niesamowita. Inna niż inne kobiety z przeszłości. Kochanie się z kobietami to nie rzecz. Teraz to zrozumiał. Wszystko dzięki tej kobiecie. Jest to fantastyczne przeżycie, jeżeli robi się to z tą właściwą osobą. Alexandra zaprzestała pocałunku i wyrwał jej się jęk, nawet nie jeden. Przesuwała dłońmi po jego plecach. Widział jej zadowolenie, czuł je. Podobnie czuła ona. Zatrzymał się. Dziewczyna wyglądała na zmęczoną, ale wiedział, że to tylko pozory. Oddychała lekko zmęczona po wysiłku. Pocałował jej lekko spocone czoło. Ciepło od środka w takiej sytuacji i dodatkowe z klimatu potrafi wiele zdziałać. Spojrzała na niego. Była szczęśliwa. Czule pocałowała jego klatkę piersiową. Chłopak podciągnął ją. Byli w pozycji siedzącej. Przyciągnął ją do siebie. Czuła jak jego członek delikatnie dotyka okolic jej słodyczy. Zaczął wręcz ją manipulować. Zaczęła całować jego ramię, następnie klatkę piersiową. Popchnęła go przy tym do tyłu i położył się, a ona na nim. Otarła się swoją słodyczą o jego członek, co doprowadziło go do wydania dźwięku, jęku. Sam w czasie jej spełnień nie raz wydał dźwięki, pomruki i to bardzo kuszące i prowokujące. Przesunęła dłońmi od jego zbudowanego brzucha do ramion i szyi. Teraz to ona zaczęła ją całować. Czuła pod wargami jego skórę. Czuła jak przesuwa dłońmi po jej plecach i zatrzymują się na jej nagiej pupie. Jak to możliwe, że taki facet działa na nią tak mocno?  Nie pozwolił jej długo na dominację, gdyż podniósł się i ponownie siedzieli. Oboje wpatrywali się w siebie. Chłopak przesuwał dłońmi po jej biodrach, talii. Założyła mu ręce na ramionach i pochyliła głowę w tył. Jak ten dotyk ją pobudzał. Benjamin złożył delikatny pocałunek na jej obojczyku. Dłońmi zaczął dotykać wnętrze ud kobiety. Tu był czuły punkt. Nagle podniósł ją i członek wszedł w dziewczynę. Dziewczyna krzyknęła z rozkoszy. Zaczął nią poruszać. Alexandra przywarła ciałem do niego. Kolejna fala przyjemności, kolejna. Nie wiedziała, że to możliwe by było ich tak dużo.
-Jesteś niesamowita. Jeszcze trochę-powiedział jakby zasapany.
Zrobił jeszcze kilka pchnięć i dziewczyna doszła, poczuła rozkosz. Zatrzymali się. Dziewczyna sapała, on głęboko oddychał. Miała urocze zaróżowione policzki. Taka delikatna istota jak ona potrafiła zmęczyć nawet jego. Oboje usłyszeli z oddali dźwięk fajerwerk. Inni witają nowy rok. Uśmiechnęła się do niego, zrobił tak samo do swojej ukochanej.
-Wszystkiego najlepszego Kochanie z okazji urodzin i nowego roku. By spełniły się twoje marzenia.
-Dziękuje Alexandro. Moje marzenie jest tu ze mną. I chce by zawsze było ze mną. Szczęśliwego Nowego roku.
-I jak podoba ci się część prezentu?
-Chce go więcej-odpowiedział zadowolony, po czym położył się z dziewczyną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz