-Niczym takim. To od czego zaczynamy zwiedzanie? -zapytała.
Chciałaby, żeby nie wiedział o czym aktualnie myślała.
-Najpierw nasz mały dom nad morzem-powiedział zadowolony
bawiąc się jej kosmykiem włosów. – Następnie wejdziemy do dwóch miejsc, które
stworzyłem.
-To tam przesiadywałeś całe dnie?
-Tak. Tam mogłem bawić się moimi mocami. I nikt o tym nie
wiedział, no… prócz rodziny.
-Niech pomyślę, znając ciebie, są to wielkie pałace okryte
złotem-zaśmiała się.
-A dlaczego?- udał, że wcale tak by nie było.
-Lubisz wygodę skarbie. Tego się nie wyprzesz.
-Może i lubię-zaśmiał się- dobrze, uwielbiam wygodę, ale
nie. Te miejsca są inne. Zobaczysz, wtedy uwierzysz.
-Niech ci będzie. Planujesz coś na wieczór?
-Jeszcze niczego nie wymyśliłem-podciągnął ją do siebie, że
razem leżeli na kanapie, a dziewczyna leżała oparta o jego klatkę piersiową.
-To może zostańmy w domu, co? Taki wieczór we
dwoje-zaproponowała. Wiedziała, że się uśmiecha. Nie musiała nawet spojrzeć.
-Myślałem o jakiejś imprezie, ale ta opcja bardziej mi się
podoba. Niech zgadnę, nie będziemy chyba spali po wieczorynce?- zażartował.
-Nie mam zamiaru przespać pół nocy. Jest sylwester, czas
zabawy. Wlałabym zacząć ten nowy rok z tobą, a nie z obcymi ludźmi na
dyskotece.
-Chyba zacznę mówić ci o niespodziankach, bo twój pomysł
spodobał mi się- pocałował jej czoło.
-Wreszcie będę miała swoją rolę!- zaśmiała się.
-Już mówiłem ci jaką masz rolę do odegrania.
-Dodatkowa rola mi się również podoba.
-Oj Alex, Alex. Ty się nigdy nie zmienisz-zaśmiał się pod
nosem.
-Nie mam zamiaru-obróciła się twarzą do niego.
-I dobrze. Bardzo dobrze- spojrzał w kierunku okna,
następnie na nią. – Chodź, zaraz lądujemy.
***
Po wylądowaniu od razu wsiedli w samochód i pojechali. W
dziewczynę od razu uderzyła fala gorąca. Trzydzieści stopni Celsjusza na
porządku dziennym jest ciężkie do zniesienia na samym początku, jeżeli jest się
przyzwyczajonym do chłodu. Ale jeżeli ma się chłopaka, który ma bardzo niską
temperaturę ciała i jest wampirem, da się znieść nawet najcięższy upał. Wjechał
do niewielkiej posiadłości. Dom był nie duży, ale też nie za mały. Weszła do
środka. Od razu przywitał ją salon. Był olbrzymi. Ściany były w odcieniu piasku
pustynnego, meble były z ciemnego brązu. W pomieszczeniu była kanapa, a przed
nią mały stolik z wyżłobieniami liści. Przed tymi meblami, w ścianie został wbudowany
telewizor. Przed kanapą był puchaty, biały dywan i pusta przestrzeń, a dalej
stół dla kilku osób. Przy ścianie, gdzie były drzwi były meble z książkami na
półkach. Na wolnych ścianach były małe malowidła. Cała przeciwna ściana boczna
była wykonana ze szkła. Za nią było widać plażę i morze. Wyglądało to pięknie,
że zamiast ogrodu mają plażę.
-I jak ci się podoba?- wyrwały ją z podziwu słowa Benjamina.
-Jest tu ślicznie- przytuliła się do niego.
Po zobaczeniu salonu przeszli w korytarz obok. Dom nie miał
pięter i to było w nim urocze. Przeszli przez korytarz. Zobaczyła dwoje drzwi.
Benjamin wprowadził ją najpierw w ostatnie. Weszła. Pokój był przepiękny.
Wielkie białe łoże z małym baldachimem nad nim z białymi, prześwitującymi
zasłonkami. Pomiędzy nim były stoliczki nocne, a na nich lampy. Naprzeciwko
łóżka było przejście do garderoby. Wiedziała o tym przez otwarte drzwi tego
pomieszczenia. Obok była wnęka z drugimi drzwiami. Prowadziły pewnie do
łazienki. Komnata była w kolorze kremowym, a podłoga była wykonana z
ciemnobrązowego drewna. Wchodząc do pokoju od razu widziało się plażę, gdyż
ściana była wykonana z lustra weneckiego. Widzieli plażę, ale z niej nie było
widać pomieszczenia. Sypialnia była piękna.
-Ty nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać- powiedziała.
-Nie mam zamiaru przestać. Chyba zapowiada się ciekawy
tydzień- przyciągnął ją do siebie i przytulił.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła-westchnęła.
-Nie wiem-zaśmiał się i nastolatka poszła w jego ślady.
Spojrzała w jego oczy. Nie były już szare. Zaczynały robić
się czerwone. Jak zwykle stawiał ją na pierwszym miejscu, a o polowaniu nie
myślał.
-Może byś poszedł na polowanie?- zaproponowała.
-Może później?- powiedział.
-Idź lepiej teraz. Ja się rozpakuję, pochodzę po plaży. Nie
ucieknę ci przecież.
-Nie mam do tego wątpliwości. A co jak mi ciebie
porwą-powiedział uwodzicielsko.
-Nikt mnie nie porwie, bo będzie wiedział, że z tobą się nie
żartuję.
-Nie chce cię widzieć przed godziną-powiedziała uśmiechnięta.
–Spokojnie wrócisz. Jesteśmy przecież na wakacjach.
***
Po namowie by Benjamin poszedł na polowanie, została sama.
Włożyła ubrania do garderoby. Miała duo czasu zanim przyjdzie, więc postanowiła
przebrać się w strój kąpielowy. Był w kolorze brązu. Przy tym kolorze jej skóra
nie wyglądała na taką bladą. Założyła na siebie chustę w kolorze bieli, która
nie zakrywała jej ciała. Była noszona jako sukienka. Weszła na ciepły piasek.
Miała kawałek plaży dla siebie. Chodząc brzegiem morza, zastanawiała się nad
prezentem dla ukochanego. Co można mu podarować? Zastanawiała się nad tym kilka
dni i nadal niczego nie wymyśliła. Prezent świąteczny się udał, gdyż oddała mu
pierścień. Pamiętała jego zadowoloną minę, jego zaskoczenie. Chciałaby ponownie
sprawić by tak się stało. Ale nic z tego. Co może dać faraonowi, dziewczyna,
która jest zaklętą? Nagle coś błysnęło przy skałach. Zainteresowana poszła w
tym kierunku. Coś odbijało światło słoneczne. Nachyliła się. To coś było twarde
i ciężkie. Wyciągnęła to. Była to jakaś szkatuła. Wyglądała na cenną i starą.
Była wykonana ze złota z kamieniami szlachetnymi. Była okryta piaskiem. W
żłobieniu był mały zwój pergaminu. Rozwinęła go zaciekawiona. Treść brzmiała:
Alexandro
Wiem, nad czym się tak zastanawiasz od kilku dni. Nadchodzą urodziny,
Benjamina, a ty nie wiesz, co możesz mu ofiarować. Chciałabym Tobie ułatwić to
zadanie. Otwórz szkatułę. W środku jest coś, co należało do niego w dniu
przemiany, w czasie jego panowania, w dobrym dla niego i kraju latach. Będzie to
jego pamiątka z dobrych czasów. Złóż Benjaminowi, również życzenia od nas, Rady
Egipskiej.
Cieszę się, że jesteście szczęśliwi
Hathor
Uśmiechnęła się. Bogini ją wspiera. Otworzyła szkatułę. Na
bordowym materiale leżała królewska bransoleta. Była wykonana ze złota. Na
przodzie był szmaragd. Wzięła ją w dłonie była ciężka jak na biżuterię, którą
się nosi w dzisiejszych czasach. Wzięła szkatułę i poszła z nią do domu.
Oczyściła ją z piasku i schowała pod łóżko. Wątpiła, czy będzie tam zaglądał.
Hathor uratowała jej życie. Była jej naprawdę wdzięczna. Wróciła na plażę.
Spojrzała w górę i uśmiechnęła się. Pewnie wiedziała o tym z lustra. Weszła do
wody i zaczęła pływać. Cudownie jest żyć sobie tak beztrosko. Te wyjazdy dają
jej motywację do walki z radą i wszystkimi wrogami, którzy chcą zniszczyć jej
nową rasę, którzy chcą skrzywdzić Benjamina. Zauważyła, że przy szklanych
drzwiach z lustra weneckiego stoi jej Egipski książę. Podpłynęła do brzegi i
weszła na piasek. Uśmiechał się psotnie, a ona stanęła i patrzyła pytającym
wzrokiem. Podszedł do niej w bardzo dobrym humorze:
-Co tak mnie obserwujesz?- zapytała.
-Ślicznie wyglądasz w stroju kąpielowym, a szczególnie jak
wychodzisz w wody- powiedział flirciarsko. Założyła mu ręce za szyję. Od razu
ją objął i pocałował. Wiedziała, czego on chce, a on wiedział, co ona chce.
Języki pieściły się delikatnie, lecz namiętnie. Zupełnie jakby był to ich
pierwszy pocałunek.
-To, idę się przebrać i idziemy?
-Wolałbym byś się nie przebierała, ale nie chce by inni
korzystali z tego widoku.
***
Przebrała się szybko w białą sukienkę bez rękawków i beżowe
sandały. Nie musiała smarować się żadnymi kremami UV, gdyż odziedziczyła
wampirzy odcień skóry i słońce jej nie szkodzi. Teraz byli w niewielkich górach
na pustyni. Była ciekawa, gdzie ją zabiera. Droga była łatwa, ale pod górę.
Góry nie były tak łatwe jak jej się zdawało, ale dała radę. Korytarze w nich
ciągnęły się długo, aż doszli na sam koniec, tylko, że końcem był ślepy zaułek.
-Proszę cię, tylko nie mów mi, że zgubiłeś
wejście-powiedziała lekko zirytowana. Droga była ciężka do przejścia.
-Nie zgubiłem. Bez obaw. Zawszę mogę cię zanieść- zaśmiał
się krótko.
-Skoro się nie gubiliśmy to powiedz mi o Wielki Panie i
Władco tych ziem, dlaczego nie ma przejścia?
-Chyba polubiłem tą nazwę- zaśmiał się - Musisz nauczyć się
cierpliwości, kochanie- objął ją w pasie jednym ramieniem, a drugą ręką
wycelował w ścianę. Spojrzała na niego. Był skupiony. Nagle wydobył się dźwięk
pękania. Podskoczyła zaskoczona. Ściana zaczęła pękać w pół. Kiedy to
wydarzenie się skończyło, piasek zaczął wchodzić w szparę, zupełnie jakby
chciał naprawić ścianę, ale tak się nie wydarzyło. Ściany zaczęły się odsuwać
od siebie. Pokazały wielką jaskinie. Spojrzała zaskoczona na niego. Jej wzrok
tylko pytał: jak to zrobił?
-Nie patrz się tak na mnie- poprosił rozbawiony.
-Jak ty to zrobiłeś?! Też chce tak umieć- uśmiechnęła się
się- chcesz się zamienić mocami?
-Ziemia mnie słucha. Od zawsze tak było. Chodź, może kiedyś
cię nauczę, ale teraz chodź. Ja też jestem ciekawy jak to miejsce wygląda po
tylu wiekach.
Wzięła jego dłoń. Od razu weszli przez kamienne wrota.
Usłyszała jak za nimi się zamykają. Nie zwróciła zbytnio na to uwagi, bo
ujrzała jaskinię. A raczej pomieszczenie w niej. Jaskinia była duża. Dookoła na
ścianach były starożytne malunki hieroglifów. Podłoże było wykonane z skały
podobnej do marmuru. Po prawej stronie były jakby dywany z zwierząt, a przy
nich poduszki z nieznanymi dla niej rzeczami. Były tam jakieś piłki z
szlachetnych kamieni. Po prawej była jakby kanapa, zrobiona z samych poduszek.
Przypominała bardziej łóżka z samymi poduszkami. Na ziemi były poprzewracane
jakieś przedmioty. To pędzle, to pergamin, to jakaś uschnięta roślina. Na samym
końcu jaskini znajdowała się dziura w ścianie, dzięki, której widać było
pustynię i miasto z oddali. Zrobiła kilka kroków. To miejsce było wspaniałe. Spojrzała na
Benjamina. Widziała w jego oczach, jak wspomina. Patrzył wręcz z lekką
czułością na pomieszczenie. Podszedł do miejsca, gdzie były dywany z rozrzuconymi
rzeczami. Wziął do rąk jakąś szkatułkę i obejrzał ją. Następnie odłożył ją i wziął
kolejny przedmiot. Wiedziała, że wspomina. Nie chciała mu przerywać, więc
poszła w kierunku jakiś małych mebli i otworu z widokiem na otoczenie.
Zauważyła na niewielkiej półce pokrytą złotem pergamin. Były na niej hieroglify
i rysunki. Uśmiechnęła się. Na pergaminie były rysunki czterech żywiołów. Obok
były jego notatki dotyczące jego odmienności. Potrafiła doczytać się wielu
znaków, więc nie było to, aż tak trudne. Rysunki były śliczne. Ciekawe, ile
miał wtedy lat. Wzięła je delikatnie w dłonie. Bała się, że pod jej dotykiem
mogą się zniszczyć, ale nie. Wzięła je zupełnie jakby dopiero, co zostały
stworzone. Usłyszała jak Benjamin podchodzi do niej. Spojrzała na niego. Jego
oczy były takie inne. Takie…szczęśliwe. Spojrzał na pergamin w jej dłoniach.
Wiedziała, że chce go wziąć. Podała mu go, zanim ją poprosił. Spojrzał na nie.
Uśmiechnęła się. To miejsce naprawdę musi dla niego wiele znaczyć. Odłożył je
na miejsce i spojrzał na nią. Wyglądał jakby się wzruszył. Objęła go za szyję i
przytuliła go. Delikatnie ją uścisnął. Był zdezorientowany.
-Chyba nie będziesz mi płakał?- zapytała spokojnie.
-Nawet gdybym chciał, nie mogę. Wampiry nie tworzą łez.
Dlatego nie płaczemy- schował twarz w jej włosach.
-To miejsce jest tak ważne dla ciebie?
-Owszem. Wychowałem się tu. To jedyne dobre wspomnienie z
moją matką. Tylko ona tu przychodziła i spędzała ze mną czas. Tylko tu była
szczęśliwa. My byliśmy szczęśliwi. Pałac był tylko więzieniem.
-Przykro mi. Na pewno była wspaniałą kobietą. Szkoda, że jej
nie poznam-spojrzał na nią, a ona położyła dłonie na jego policzkach.
Delikatnie głaskała je kciukami.
-Dziękuje ci Alex, dziękuje-pocałował jej czoło i przytulił.
-Wiem, że ci ciężko w tych czasach. Ale świetnie sobie
radzisz, naprawdę.
-Było ciężko, ale dzięki tobie jest o wiele łatwiej-
ponownie na niego spojrzała- tylko ty mi pomogłaś. Mogłaś pójść do Cullenów, a
oni chcieliby się mnie pozbyć. Jednak tego nie zrobiłaś. Zostałaś, wyjaśniłaś
mi wszystko, spędzałaś ze mną czas, broniłaś bym wyglądał na człowieka w oczach
Emmeta i reszty. Ty sprawiłaś, że jest łatwiej.
Czuła jak serce jej mięknie. Był uroczy, kochany. Jak bardzo
się zmienił. Położyła dłoń na jego piersi i stanęła na palcach, by go
pocałować. Nachylił się do niej. Od razu poczuła jego usta. Były jak zwykle
uzależniająco chłodne i kuszące. Delikatnie masowały jej wargi. Rozwarli usta i
ich języki zaczęły się czule masować. Jak bardzo go kochała. Może i miał rację,
ale i tak to on więcej jej pomógł. Już nie raz ratował życie, pocieszał. Dzięki
niemu zaczęła podziwiać najważniejszy dar, życie. Nie przerywając pocałunku
założyła ręce za jego szyję. Poczuła jak delikatnie ją unosi i przenosi na coś
miękkiego. Leżeli na czymś. Nie chciała przerwać, nie chciała otwierać oczu.
Wyczuła, że pod sobą jest wiele miękkich rzeczy. Poduszki. Leżeli na łożu
pełnym właśnie ich. Skończyli oddawać swe pocałunki. Wpatrywali się przez
chwilę w siebie.
-Jak mogę ułatwiać ci życie, skoro masz więcej kłopotów
właśnie przeze mnie. Richard, moja moc, Rafael, rada, przez to i ty masz
problemy.
-Wolę być z tobą i przechodzić przez to razem, niż miałabyś
sama- przytulił ją do niebie- to jest nic, w porównaniu do przeszłości. Brakuje
mi moich czasów,ale chce być w tych. Z tobą. Nikim innym Alexandro. Kocham
Ciebie i tylko Ciebie- pocałował jej czoło.
-Ja ciebie też- powiedziała wtulona.
Leżeli tak jeszcze chwilkę. Benjamin powiedział, że są już
tu bardzo długo i niedługo się zacznie ściemniać. Pamiętał o jej pomyśle z
wieczorem dla dwojga. Chwycił jej dłoń i wyszli z komnaty. Dziewczyna nigdy nie
zapomni tego ostatniego dnia.
***
Wrócili, a słońce już chowało się do morza. Zachód wyglądał
pięknie. Widziała go, kiedy wychodziła z pod prysznica. W łazience również była
ściana wykonana z lustra weneckiego. Widziała jak Benjamin stoi przy skałach i
patrzy w dal. Wiedziała, że chłopak musi pomyśleć, pobyć sam ze sobą. Wytarła
swoje ciało i założyła koronkowe majtki, po czym włożyła czarną koszulę nocną.
Była najlepsza z tych, co znalazła w garderobie od Benjamina. Czarna koronka
okrywała jej ciało. Była na cieniutkich ramiączkach. Koronka zakrywała jej
biust, a pomiędzy piersiami nie było materiału, aż do pępka. Pomiędzy piersiami
był paseczek materiału, by reszta trzymała się przy biuście. Od biustu do przed
połową uda leżała idealnie czarna koronka, która pokazywała jej ciało. Tylko
biust nie prześwitywał. Założyła na to cienki, złoty szlafroczek i wyszła z
pomieszczenia. Było już ciemno. Spojrzała na zegarek. Za godzinę mieli powitać
nowy rok. Stanęła przy wyjściu na plażę i oparła się o futrynę. Wyglądał
nieziemsko w białej koszuli do łokci i to w dodatku rozpiętej do połowy i
brązowych spodniach. Spojrzał na nią. Uśmiechnęła się. Zaczął wolnym krokiem
iść w jej kierunku. Nigdy nie widziała tak zbudowanego i przystojnego
mężczyznę. Nigdy nie sądziła, że będzie taką szczęściarą. Zawsze była szarą
myszką w stosunku do związków. Podszedł do niej. Pocałował ją, za tą krótką
nieobecność.
-Wszystko w porządku?- zapytała.
-Jak najbardziej. Dobrze, że wróciłaś. Wyjątkowo długo dziś
ciebie nie było.
-Bo dziś jest wyjątkowy dzień-posłała mu uśmiech. –A raczej
przełom dwóch ważnych dni.
-Doprawdy?- zapytał i przytulił ją. –Co to za dnie?
-Niech pomyśle… Dziś jest sylwester i za godzinę będzie nowy
rok, a przede wszystkim, ktoś za godzinę skończy dwa tysiące dziewięćset
dziewięćdziesiąt jeden lat.
-Mogłaś darować sobie te lata. Szczerze? Zupełnie o nich
zapomniałem.
-Tak jak ja w dniu moich. Wiesz, że lubię podkreślać twój
wiek, czuję się wtedy młodo.
-Bardzo młodo- zaśmiał się krótko.
-No właśnie-zaczęła bawić się zawiązanym sznurkiem
szlafroka.
-Coś kombinujesz Alex. I chyba będzie mi się to podobać.
Uśmiechnęła się cwanie i rozwiązała sznurek. Szlafrok wisiał
na jej ramionach i zobaczył przód jej stroju. Nie mógł oderwać oka. Nastolatka
zaśmiała się z jego reakcji. Patrzył się jakby niedowierzał.
-Widzisz jakąś zmianę?- zapytała jakby o niczym nie
wiedziała. Zsunęła szlafrok z siebie i wylądował na podłodze. Zaczęła przesuwać
palcem po odkrytej skórze pomiędzy piersiami.
-Alexandro, prowokujesz i nie powiem. Podoba mi się to,
nawet bardzo -podszedł do niej bliżej i położył dłonie na jej talii. Ona
położyła dłoń na jego piersi. Od razu zaczął ją całować. Nie musiał nawet się
rozkręcać. Zaczął całować wolno, ale od razu namiętnie. Założyła ręce na jego
ramionach i zaczęła iść tyłem w kierunku sypialni. Natrafili na ścianę i
zatrzymali się przy niej. Zaczęła rozpinać resztę jego guzików od koszuli. Po
chwili był bez niej. Przygwoździł jej dłonie do ściany. Nie chętnie się
odrywając od jej ust, zaczął łapczywie całować jej szyję. Oparła głowę od jego.
Tak, to było niesamowite. Nogi zaczęły jej mięknąć. Trzymała jego ramiona.
Zaczęła przesuwać dłońmi po jego klatce piersiowej i brzuchu. Złapał ją jak
pannę młodą, a przy okazji wrócił do całowania ust dziewczyny. Zaniósł ją do
sypialni i położył na łóżku. Nie mógł się oderwać od niej. Jej nogi były
pomiędzy nim. Szybko ściągnął spodnie i wszedł do łóżka. Tym razem oboje są
trzeźwi. Wziął kołdrę na dół łoża i położył się nad dziewczyną. Spojrzała na
niego. Wyglądała rewelacyjnie w tej koszuli.
-Jesteś pewna, że tego chcesz?- zapytał szeptem.
-Będzie to mój pierwszy raz i chce byś ty był tym pierwszym.
Tutaj i teraz.
Po tych słowach zatopił się w jej ustach. Smakowały jak
zwykle uzależniająco. Delikatnie przesuwał dłońmi po jej ciele, aż wyczuł
koronkowy brzeg koszuli. Chwycił materiał i podarł go. Nie chciał by coś ich
odizolowało od siebie. Rzucił materiałem, gdzieś w kąt pokoju. Oboje przerwali
pocałunki. Spojrzeli na siebie czule, ale i pełni głodu. Złączył ich czoła i w
tym momencie zakrył obie piersi dziewczyny. Zaczął je wolno i delikatnie
masować. Alexandra oddychała coraz szybciej. Napięcie zwiększało się u nich
coraz szybciej. Wygięła się w lekki łuk. Doskonale wiedziała, że on to
uwielbia. Wykorzystał okazję i nachylił się do ich piersi. Ssał je z wielką
czcią, zupełnie jakby dziewczyna miała zaraz okazać się snem. Druga zaś została
masowana przez dłoń. Jękła. Zadziałało to na niego. Zaczął mocniej i
gwałtowniej. Oddychała jeszcze szybciej i dwa razy powtórzyła jego imię. Tak
bardzo na nią działał. Zaczął całować jej linię pomiędzy piersiami i doszedł
ponownie do szyi. Dziewczyna chwyciła jego włosy. Był to dla niej zbawczy wręcz
dotyk. Po chwili ściągnął bieliznę z siebie i dziewczyny. Następnie pochylił
się nad nią i złączyli swoje czoła. Oboje oddychali głęboko. Ich obecność w
takiej sytuacji tylko podwyższała napięcie namiętności. Spojrzała na niego.
Była pewna wszystkiego.
-Jesteś kochanie gotowa? Zaboli cię przez chwilę.
-Jestem gotowa-delikatnie pocałowała swojego kochanka.
Leżąc pomiędzy jej nogami jednym ruchem zatopił się w
dziewczynie. Nastolatka poczuła ból, ale nie równał się z olbrzymim cierpieniem
w czasie przemiany czy wypadku. Był to również ból niecierpliwości i
niespełnienia. Poczuła jak jego członek zapełnia jej pustkę. Wbiła paznokcie w
jego plecy. Zaczęła wręcz sapać.
-Spokojnie. Chwilkę w tobie zostanę, przywykniesz do niego.
Był kochany. Troszczył się o nią. Nie wyśmiewał, że aż do
tego wieku zachowała swoją czystość. On już dawno w jej wieku miał swój
pierwszy raz.
-Kocham Cię Benjaminie-powiedziała delikatnie głaszcząc jego
policzek.
-Alexandro ja Ciebie bardziej, uwierz. Będziesz tylko ty-
pocałował ją.
Wolnym ruchem zaczął wychodzić członkiem z jej słodyczy, a po chwili wszedł. Zaczął
delikatnymi płynnymi ruchami wchodzić i wychodzić z niej. Dziewczyna szybko
zapomniała o bólu. Teraz była tylko przyjemność. Poczuła ciepło w sobie. Fala
przyjemności. Wyrwał się z jej ust jęk. Mężczyzna od razu przyśpieszył.
Oddychała szybko, zaczęła wręcz powtarzać imię Benjamina. Chłopak nie przestawając,
zaczął całować swoją ukochaną. Wiedział, że jej dobrze. Jemu było wspaniale.
Czuł każdą falę przyjemności, swoją i dziewczyny. Była niesamowita. Inna niż
inne kobiety z przeszłości. Kochanie się z kobietami to nie rzecz. Teraz to
zrozumiał. Wszystko dzięki tej kobiecie. Jest to fantastyczne przeżycie, jeżeli
robi się to z tą właściwą osobą. Alexandra zaprzestała pocałunku i wyrwał jej
się jęk, nawet nie jeden. Przesuwała dłońmi po jego plecach. Widział jej
zadowolenie, czuł je. Podobnie czuła ona. Zatrzymał się. Dziewczyna wyglądała
na zmęczoną, ale wiedział, że to tylko pozory. Oddychała lekko zmęczona po
wysiłku. Pocałował jej lekko spocone czoło. Ciepło od środka w takiej sytuacji
i dodatkowe z klimatu potrafi wiele zdziałać. Spojrzała na niego. Była
szczęśliwa. Czule pocałowała jego klatkę piersiową. Chłopak podciągnął ją. Byli
w pozycji siedzącej. Przyciągnął ją do siebie. Czuła jak jego członek
delikatnie dotyka okolic jej słodyczy. Zaczął wręcz ją manipulować. Zaczęła
całować jego ramię, następnie klatkę piersiową. Popchnęła go przy tym do tyłu i
położył się, a ona na nim. Otarła się swoją słodyczą o jego członek, co doprowadziło
go do wydania dźwięku, jęku. Sam w czasie jej spełnień nie raz wydał dźwięki,
pomruki i to bardzo kuszące i prowokujące. Przesunęła dłońmi od jego
zbudowanego brzucha do ramion i szyi. Teraz to ona zaczęła ją całować. Czuła
pod wargami jego skórę. Czuła jak przesuwa dłońmi po jej plecach i zatrzymują
się na jej nagiej pupie. Jak to możliwe, że taki facet działa na nią tak
mocno? Nie pozwolił jej długo na
dominację, gdyż podniósł się i ponownie siedzieli. Oboje wpatrywali się w
siebie. Chłopak przesuwał dłońmi po jej biodrach, talii. Założyła mu ręce na
ramionach i pochyliła głowę w tył. Jak ten dotyk ją pobudzał. Benjamin złożył
delikatny pocałunek na jej obojczyku. Dłońmi zaczął dotykać wnętrze ud kobiety.
Tu był czuły punkt. Nagle podniósł ją i członek wszedł w dziewczynę. Dziewczyna
krzyknęła z rozkoszy. Zaczął nią poruszać. Alexandra przywarła ciałem do niego.
Kolejna fala przyjemności, kolejna. Nie wiedziała, że to możliwe by było ich
tak dużo.
-Jesteś niesamowita. Jeszcze trochę-powiedział jakby
zasapany.
Zrobił jeszcze kilka pchnięć i dziewczyna doszła, poczuła
rozkosz. Zatrzymali się. Dziewczyna sapała, on głęboko oddychał. Miała urocze
zaróżowione policzki. Taka delikatna istota jak ona potrafiła zmęczyć nawet
jego. Oboje usłyszeli z oddali dźwięk fajerwerk. Inni witają nowy rok.
Uśmiechnęła się do niego, zrobił tak samo do swojej ukochanej.
-Wszystkiego najlepszego Kochanie z okazji urodzin i nowego
roku. By spełniły się twoje marzenia.
-Dziękuje Alexandro. Moje marzenie jest tu ze mną. I chce by
zawsze było ze mną. Szczęśliwego Nowego roku.
-I jak podoba ci się część prezentu?
-Chce go więcej-odpowiedział zadowolony, po czym położył się
z dziewczyną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz